ME Koszykarek: Wymęczona wygrana Francuzek

Dwie trójki Francuzek w dwóch ostatnich minutach meczu dało im minimalne zwycięstwo w konfrontacji ćwierćfinałowej przeciwko Greczynkom. Podopieczne trenera Pierre Vincenta były w czwartej kwarcie już w dramatycznej sytuacji, z której jednak cudem zdołały uciec. Dzięki tej wygranej "Trójkolorowe" znalazły się w strefie medalowej, zachowując przy tym status niepokonanych na łotewskim turnieju.

W tym artykule dowiesz się o:

- Na tym turnieju już nie raz widzieliśmy, że wszystko może się zdarzyć. Nie ma tutaj drużyny, która by nie mogła przegrać. Dlatego właśnie tutaj jesteśmy i rywalek się nie boimy. Zrobimy wszystko, na co nas stać, żeby powalczyć o wygraną - mówiła przed meczem Evanthia Maltsi, najskuteczniejsza zawodniczka greckiej reprezentacji. Po chwili jednak dodała, że rywal jest z wysokiej półki. - Francja jest bardzo dobrą drużyną, grającą wspaniałą koszykówkę. Mają naprawdę dobrego trenera i z pewnością będą bardzo dobrze przygotowane do tego pojedynku. Mają dobry skauting, a to oznacza, że mają nas dobrze rozpracowane - zakończyła Maltsi. Rzucająca z Grecji dobrze wie co mówi o szkoleniowcu rywalek, gdyż pod jego wodzą występowała w sezonie 2006/2007 w ekipie CJM Basket Bourges.

Pierwsza połowa trzeciego spotkania ćwierćfinałowego stała na bardzo słabym poziomie. Francuzki grały fatalnie, czego efektem było aż 16 strat w pierwszych dwudziestu minutach. Greczynki natomiast do tej rywalizacji podeszły bez żadnych kompleksów grając tak, jak w każdym z dotychczasowych meczy, oddając całe multum rzutów zza linii 6,25. Gdyby ta skuteczność była na odpowiednim poziomie (2/10 w pierwszej połowie) przed przerwą mogło by być bardzo sensacyjnie na parkiecie w Rydze. Podopieczne trenera Pierre Vincenta pomimo tak dużej ilości strat zdołały prowadzić po pierwszej połowie 22:21, a wszystko to dzięki punktom równo z końcową syreną Emeliny Ndongue.

Po przerwie "Trójkolorowym" udało się ograniczyć do minimum liczbę strat, jednak nie miało to żadnego przełożenia na wypracowanie sobie znaczącej przewagi. Greczynki cały czas "siedziały na ogonie" faworytkom tej konfrontacji i przed decydującymi dziesięcioma minutami Francuzki prowadziły zaledwie 37:34.

Ostatnią część meczu od mocnego uderzenia rozpoczęły Greczynki. Najpierw akcję 2+1 przeprowadziła Styliani Kaltsidou, a po chwili pierwszą trójkę w meczu trafiła Maltsi, a ekipa z Hellady objęła prowadzenie 40:37. Liderka greckiej reprezentacji poszła za ciosem i zdobyła kolejnych 6 punktów dla swojego zespołu i było już 46:41, a do dopełnienia sensacji pozostawały 4 minuty. Ostatnie minuty należały jednak do faworyzowanych Francuzek. Zza linii 6,25 trafiły kolejno Celine Dumerc i Florence Lepron, a na minutę do końca "Trójkolorowe" wyszły na prowadzenie 51:49. Taki wynik utrzymał się do ostatniej akcji meczu, którą miały przed sobą Greczynki. Rzut rozpaczy Dimitri Kalentzou nie wpadł do kosza i olbrzymiej radości rywalek nie było końca.

Liderką francuskiej reprezentacji po raz kolejny była Sandrine Gruda. Środkowa "Trójkolorowych" zakończyła mecz z double-double w postaci 16 punktów i 10 zbiórek. Gruda była jedyną zawodniczką, która zapisała na swoim koncie dwucyfrową zdobycz punktową w ekipie dowodzonej przez trenera Vincenta.

Wśród Greczynek tradycyjnie najlepiej punktującą zawodniczką była Evanthia Maltsi, która zakończyła mecz z 18 oczkami na koncie. To właśnie dzięki jej rzutom przed koszykarkami z Hellady otworzyła się nadzieja na wyeliminowanie faworyzowanych i niepokonanych dotychczas Francuzek. Ostatecznie jednak Maltsi i koleżanki musiały pogodzić się z minimalną porażką.

Całe spotkanie nie stało na wysokim poziomie, ale emocji było co niemiara. Greczynki po raz kolejny na tym turnieju udowodniły, że potrafią napędzić stracha każdemu rywalowi, a zabójcze rzuty Maltsi mogą przyprawić o siwe włosy każdą zawodniczkę drużyny przeciwnej.

Swoją drogą widać, jak nieprzewidywalny jest sport, zwłaszcza w kobiecym wydaniu. Francuzki, które dwa dni wcześniej we wspaniałym stylu pokonały Rosjanki, dzisiaj tak bardzo męczyły się z europejskim średniakiem, do jakich niewątpliwie należą Greczynki.

Francja - Grecja 51:49 (10:7, 12:14, 15:13, 14:15)

Francja: S.Gruda 16, E.Ndongue 8, F.Lepron 7, C.Dumerc 6, I.Yacoubou-Dehoui 4, C.Melain 4, E.Godin 4, A.Lardy 2, E.Miyem 0, E.Hermouet 0, E.Gomis 0

Grecja: E.Maltsi 18, S.Kaltsidou 10, Z.Dimitrakou 7, P.Papamichail 6, A.Sotiriou 5, D.Kalentzou 3, O.Chatzinikolaou 0, L.Limoura 0, A.Kosma 0

W półfinale Francuzki zmierzą się z aktualnymi brązowymi medalistkami Mistrzostw Europy Białorusinkami. Greczynkom pozostała walka o piąte miejsce, premiowane kwalifikacją do przyszłorocznych Mistrzostw Świata Koszykarek, które odbędą się w Czechach. Pierwszą przeszkodą w walce o to miejsce będą Słowaczki, które wczoraj uległy po dogrywce Białorusinkom.

Komentarze (0)