Dla zdecydowanej większości osób rozpoczęcie finałowych rozgrywek NCAA było pierwszą poważną okazją do obejrzenia możliwości Ja Moranta. Zawodnik wskazywany za Zionem Williamsonem jako największy talent w nadchodzącym drafcie NBA udowodnił, że w tych spekulacjach nie było nic przesadzonego. Jego występ już teraz z pewnością przejdzie do historii rozgrywek uniwersyteckich, a przed Murray State wciąż otwarta książka, którą będą mogli uzupełnić już w najbliższą sobotę.
Przechodząc do samego występu - Morant od pierwszych minut spotkania udowadniał jak bardzo dominującą postacią jest w swoim zespole. Wszystkie akcje przechodziły przez niego, a to, co w głównej mierze wyeliminowało ekipę Marquette z turnieju to całkowity brak pewności, co za chwilę zrobi gwiazdor Murray State. Morant był najlepiej punktującym graczem swojej drużyny w sezonie regularnym, jednak w pierwszym meczu turnieju finałowego w idealny sposób pokazał jak bardzo jest uniwersalnym zawodnikiem. Mecz zakończył z 17 punktami, 16 asystami i 11 zbiórkami. To, co wyprawiał na parkiecie elektryzowało cały stadion.
Another look at Ja Morant's crazy finish #MarchMadness pic.twitter.com/wO6EMQvNqt
— NCAA March Madness (@marchmadness) 21 marca 2019
Triple-double pierwszego dnia turnieju już było czymś historycznym, jednak ostatni raz taka sztuka udała się Draymondowi Greenowi w 2012 roku. Minęło zatem siedem lat zanim ktokolwiek był w stanie powtórzyć taki wyczyn. Ja Morant dołączył do bardzo zacnego grona zawodników, którzy w turnieju finałowym NCAA osiągnęli podwójne zdobycze w trzech rubrykach statystycznych. Byli to Oscar Robertson, Magic Johnson, Gary Grant, Shaquille O'Neal, David Cain, Andre Miller, Dwyane Wade, Cole Aldrich oraz wspomniany już Draymond Green.
Czytaj także: Prawdziwy szpital w Minnesocie. Kilku ważnych graczy nie zagra do końca sezonu
16 asyst zanotowanych przez Ja Moranta to wyrównany rekord asyst jeśli chodzi o pierwszą rundę turnieju i drugi najlepszy wynik w historii rozgrywek. Murray State z takim zawodnikiem na pokładzie mogą okazać się rewelacją całego "March Madness", a kolejne spotkanie już w sobotę z faworyzowaną ekipą Florida State (rozstawieni z numerem 4). Jeśli Morant utrzyma swoją wysoką dyspozycję, a koledzy z drużyny ponownie nie zawiodą ze skutecznością, możemy być świadkami kolejnej wielkiej niespodzianki.
[b]Czytaj także: Niespełniony talent wraca do NBA. Jimmer Fredette zagra w Phoenix Suns
ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Powinniśmy wyrzucać oszustów ze sportu
[/b]