Paweł Kikowski zdobył 14 punktów walnie przyczyniając się do ważnej wygranej Kinga Szczecin nad GTK Gliwice. Doświadczony rzucający pod wieloma względami rozgrywa swój najlepszy sezon w karierze na parkietach Energa Basket Ligi. Czy to wystarczy, aby jego zespół zagrał w fazie play-off, a on sam miał szansę na wyjazd do Chin na mistrzostwa świata?
Krzysztof Kaczmarczyk, WP SportoweFakty: Bardzo ważna wygrana w kontekście walki o play-off. Tak naprawdę nie mogliście sobie pozwolić na porażkę we własnej hali z GTK Gliwice.
Paweł Kikowski, kapitan Kinga Szczecin: No nie mogliśmy. Dobrze zaczęliśmy to spotkanie. Przeważaliśmy, ale jednak gdzieś tam daliśmy się rywalom rozpędzić i oni to wykorzystali, w pewnym momencie nawet nas przebili. Udało się jednak zachować zimną krew i to my się cieszymy ze zwycięstwa. Dla nas bardzo ważnego, bo gdybyśmy to wtopili, to byłoby kiepsko.
Co się stało w końcówce? Mieliście 12 punktów przewagi na starcie czwartej kwarty, a wygraliście dopiero po nerwach w ostatnich sekundach.
Straciliśmy nasz rytm gry. Nie napędzaliśmy kontr, gdzie goście z Gliwic mieli problem przez pierwszą część meczu z powrotem do obrony. Zagraliśmy za bardzo statycznie i taki był efekt. Zaczęliśmy po prostu grać w ich tempie.
Zobacz także. Jakub Schenk poprowadził Kinga Szczecin do zwycięstwa. Rozgrywający blisko triple-double
Pod koszem brakuje wam Darrella Harrisa i zostajecie tak naprawdę jedynie z Martynasem Sajusem jako nominalnym środkowym.
"Mati" (Mateusz Bartosz - dop. red.) nie pierwszy raz gra na "piątce" i całkiem nieźle sobie radzi. Darrell przydałby się na pewno, bo to kawał chłopa i zawsze daje całe swoje serce na parkiecie. No ale cóż, takie jest życie. Niektóre drużyny mają więcej problemów od nas.
ZOBACZ WIDEO El. ME 2020: Wichniarek stawia na sprawdzony duet napastników. "Wielokrotnie dawali nam sporo radości"
Rozgrywa pan najlepszy sezon w karierze jeśli chodzi o Energa Basket Ligę. Pociągnie pan Kinga Szczecin do tej upragnionej "ósemki"?
Ja myślę, że cały zespół będzie się ciągnął do tych play-offów. Najważniejsze żebyśmy grali razem i żebyśmy prezentowali dobrą koszykówkę. Wtedy są wyniki i wszyscy są szczęśliwi.
Zobacz także. Marek Wierzbicki, prezes Trefla Sopot: Marcin Stefański w roli trenera to był mój pomysł
Forma jest duża, to nie podlega dyskusji. W sierpniu kadra jedzie na mistrzostwa świata. Patrzy pan na to, że w dwunastce, która wyleci do Chin, znajdzie się miejsce dla Pawła Kikowskiego?
Szczerze? Raczej trener Mike Taylor we mnie nie wierzy, więc nie sądzę, żebym się tam znalazł.
A pan sam w siebie wierzy, że można zmienić jego zdanie?
Myślę, że cały czas pokazuję, że jestem gdzieś tam na poziomie, ale cóż. Kadra to kadra, a trener Taylor ma tam swoją ustaloną listę nazwisk. Nie będę liczył, że ktoś się rozwali, bo to nie o to chodzi. Chciałbym, żeby wszyscy byli zdrowi i o powołaniach decydowały koszykarskie umiejętności.