W połowie lutego, w momencie rozgrywania Pucharu Polski w Warszawie pojawiła się sensacyjna informacja, że Stelmet Enea BC Zielona Góra sonduje możliwość... zakontraktowania Macieja Lampego, reprezentanta Polski, który występuje w lidze chińskiej.
Wtedy jeszcze przedstawiciele czterokrotnego mistrza Polski "polowali" na gwiazdę. Do zespołu były przymierzane duże nazwiska: Stephane Lasme, Shane Lawal a nawet Jordan Crawford. Wcześniej prowadzono także negocjacje z Damianem Kuligiem.
Zobacz także: Trefl Sopot idzie na całość. Klub szykuje duży transfer
Janusz Jasiński w rozmowie z WP SportoweFakty zdradza, że informacje na temat Lampego, które wypłynęły do mediów, były prawdziwe. Sam transfer jest jednak w kwestii marzeń. - To świetny zawodnik. Bardzo chciałbym mieć go w drużynie, ale... to temat nieosiągalny - podkreśla.
ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: Niespodzianka! Manchester United wyeliminowany przez Wolverhampton [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Kwestię ewentualnego transferu Lampego do Polski wykluczył udział jego drużyny w fazie play-off. Pierwszy mecz Jilin Tigers rozegrają 17 marca. Okno transferowe w Energa Basket Lidze zamyka się pięć dni później. Jednak już wcześniej... przedstawiciele Stelmetu Enei BC w nieoficjalnych rozmowach dowiedzieli się, że koszykarz nawet po zakończeniu fazy play-off w Chinach nie zamierza wracać do Europy.
- Podjęliśmy taki temat. Wstępnie zbadaliśmy sytuację, jego zaplecze, ale szybko dowiedzieliśmy się, że taki transfer jest niemożliwy. Z nim samym rozmów nie prowadziliśmy - wyjaśnia Jasiński.
Lampe rozgrywa swój trzeci sezon w lidze chińskiej. 34-letni reprezentant Polski świetnie czuje się na azjatyckiej ziemi. W rundzie zasadniczej Polak notował przeciętnie 23,9 punktu i 13,4 zbiórki. Był obok Amerykanina Dominique'a Jonesa czołową postacią Jilin Northeast Tigers.
Zobacz także: Wyjątkowe wydarzenie w Energa Basket Lidze. Mecz Trefla ze Stelmetem zobaczy... 9 tysięcy kibiców!