Igor Milicić: Nie jesteśmy zespołem ataku

Newspix / Wojciech Tarchalski / Na zdjęciu: Igor Milicić
Newspix / Wojciech Tarchalski / Na zdjęciu: Igor Milicić

Pewnie, ale nie bez problemów koszykarze Anwilu Włocławek pokonali w sobotę przed własną publicznością Trefl Sopot. - Wiedzieliśmy, że Trefl posiada ogromny potencjał w ataku - mówił po meczu Igor Milicić.

Z początku mogło się wydawać, że sobotni mecz stanie głównie pod znakiem powrotu Ivana Almeidy, który z miejsca pokazał w Hali Mistrzów efektowną grę i potwierdził, że po kontuzji nie ma już śladu. Nie zmieniało to jednak faktu, że włocławianie po trzech kwartach remisowali z ostatnią drużyną w lidze - dopiero w ostatniej części gry mistrzowie Polski pokazali swój wielki potencjał i odnieśli pewne zwycięstwo.

Kapitalnie prezentowali się Jarosław Zyskowski i Nikola Marković, łącznie rzucili 44 punkty, byli bardzo skuteczni i poprowadzili swoją drużynę do wygranej. Cieszy fakt, że w ekipie Rottweilerów każdy z zawodników dołożył swoją cegiełkę do wygranej.

- Wiedzieliśmy, że Trefl Sopot mimo ostatniej pozycji w tabeli posiada ogromny potencjał w ataku. Niedopuszczalne jest żebyśmy tak miękko wchodzili do meczu, pozwalali na rzuty z ponowienia czy łatwe punkty z tranzycji - mówił po meczu Igor Milicić.

- My z kolei nie jesteśmy zespołem ataku. Jeśli gramy dobrze w obronie - wtedy otwiera się droga do łatwych punktów i do zwycięstwa. O tym musimy pamiętać od początku meczu. Na szczęście moi zawodnicy w drugiej połowie się zmobilizowali i pozwolili rywalom tylko na 35 punktów, to pozwoliło nam odnieść kolejne, cenne zwycięstwo w lidze - dodał.

Włocławianie nie mają zbyt dużo czasu na odpoczynek - już w niedzielę (3 lutego) udają się do Warszawy by w poniedziałek (4 lutego) rano wylecieć do Francji na ostatni mecz Ligi Mistrzów, z Le Mans.

ZOBACZ WIDEO Bayern rozbity w Leverkusen. Doskonała druga połowa gospodarzy! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: