To nie było starcie gigantów w II lidze grupy B. Na przeciw siebie stanęły dwie przeciętne drużyny: GLKS Nadarzyn (12. miejsce) oraz Dziki Warszawa (6. miejsce). Genialne show dał jednak Przemysław Kuźkow, który grał jak natchniony. To był wyczyn rodem z NBA. Zdobył 55 punktów i co najciekawsze, oddał więcej niż połowę rzutów całej drużyny (38 z 68).
- Po kilku minutach pierwszej kwarty już wiedziałem, że to jest kolejny mecz, w którym czuje się wyjątkowo dobrze - mówi nam bohater sobotniego meczu.
- Jeśli chodzi o swobodę rzutów to mam ją sporą, ponieważ mój trener Jacek Gembal jest zwolennikiem gry jeden na jeden i tym sposobem uczy nas kreatywności i pozwala mi poczuć się pewnie na boisku. Chłopaki dobrze wiedzieli, że czuję grę i jestem w swojej fazie, dlatego szukali mnie na każdy możliwy sposób - dodaje koszykarz.
Jak podkreśla młody zawodnik, nie był to dla niego pierwszy, tak efektowny występ w przygodzie z koszykówką. - Kilkakrotnie udało mi się wykręcić takie "cyferki" w lidze seniorskiej jak i juniorach. Każdy taki występ zapoczątkowało mocne wejście w mecz oraz duża koncentracja, a czasami po prostu trochę szczęścia, które w moim przypadku lubi współpracować z tym wszystkim - tłumaczy.
Przemysław Kuźkow ma z pewnością duży talent. Póki co łączy jednak grę w koszykówkę z pracą zawodową. Takimi występami pracuje jednak na transfer do wyższej ligi, w której będzie mógł skupić się tylko na baskecie.
- Naturalnie przeplatanie dziesięciu godzin pracy fizycznej z dwugodzinnym intensywnym treningiem nie należy do rzeczy łatwych, ale na szczęście nie nazwałbym tej pracy zawodową, lecz dorywczą, dzięki czemu koszykówka pozostaje nadal na pierwszym miejscu. Czasami myślę nad tym, co by było gdybym mógł skupić się na niej w 100 procentach... - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: Czesław Lang podsumował 25 lat pracy nad Tour de Pologne. "Fantastyczna promocja Polski przez sport"