[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Co panu doskwiera?[/b]
Kamil Łączyński, kapitan Anwilu Włocławek: Mam naderwane dwa mięśnie: biodrowo-lędźwiowy i grzebieniowy przy samym przyczepie. W mięśniach są duże dziury i można powiedzieć, że "wiszą na włoskach".
Czyli sporo pan ryzykuje?
Tak. Nawet nie chcę myśleć o tym, co by się stało, gdyby doszło do zerwania. Uraz jest dość uciążliwy, ale medycyna poszła na tyle do przodu, że po przyjęciu odpowiednich lekarstw ten ból w trakcie meczu aż tak bardzo mi nie doskwiera.
ZOBACZ WIDEO Żyją w strachu, mieszkają w obozie dla uchodźców. Młodzi piłkarze z Palestyny odwiedzili Polskę
Potrzebny jest zabieg?
Tak. Najbliższa wolna chwila ku temu będzie w trakcie przerwy na zgrupowanie reprezentacji. Będę miał ogromny dylemat: zrobić zabieg i z wielkim bólem serca odpuścić kadrę czy jednak zacisnąć zęby i przyjechać na zgrupowanie. Ambicja ambicją, ale to jest najlepszy termin na przeprowadzenie zabiegu. Nie ukrywam jednak, że walka o awans do MŚ jest bardzo kusząca. Tym bardziej, że jesteśmy w dogodnej sytuacji.
Jak długa trwa przerwa po operacji?
Zależy od organizmu. Od dwóch do czterech tygodni, choć niektórzy lekarze mówią nawet o sześciu.
Gdyby sytuacja kadrowa inaczej by wyglądała, zdecydowałby się pan na odpoczynek już teraz?
Prawdopodobnie tak. Myślę, że gdyby Vlado Mihailović był zdrowy, to nieco inaczej byśmy postępowali.
Skąd w takim razie to wielkie poświęcenie?
Pytanie - czy to poświęcenie czy raczej głupota? Zawsze bardzo mi zależało na grze w europejskich pucharach. Nie wyobrażam sobie teraz siedzenia na ławce. To jeden powód. Drugą kwestią jest sytuacja kadrowa, o której przed chwilą rozmawialiśmy. Tak naprawdę w tym momencie jestem jedynym nominalnym rozgrywającym. Co prawda jest jeszcze Igor Wadowski, ale on cały czas zbiera doświadczenie. Jego czas nadejdzie, mimo że już teraz daje nam sporo wsparcia. Na tę chwilę po prostu muszę grać, ale ja też bardzo chcę to robić. Moja ambicja nie pozwala na siedzenie na ławce.
Właśnie ustanowił pan nowy rekord kariery. W meczu z MHP Riesen Ludwigsburg miał pan aż 14 asyst. Duże osiągnięcie, tym bardziej, że nie jest pan w pełni sił. Jak to się to robi?
Przy rozgrzanym ciele, adrenalinie i ambicji, to w trakcie meczu tego bólu nie odczuwam. Staram się grać i nie myśleć o tym. Wracając do asyst. Z nimi bywa różnie. Można grać super, wypracowywać pozycje kolegom, ale bez celnych rzutów asyst po prostu nie będzie. Dlatego cieszę się, że chłopacy są skuteczni, korzystają z moich podań. Bez nich nie miałbym tych "cyferek".
Z wynikiem 11 asyst średnio na mecz jest pan liderem w klasyfikacji najlepiej podających zawodników w Basketball Champions League. Drugi Norris Cole ma tych asyst "tylko" siedem. Imponujący rezultat.
Jestem w szoku. Nie ukrywam, że przed rozpoczęciem rozgrywek w ogóle takiego rozwiązania nie brałem pod uwagę. Trzy z czterech meczów graliśmy na wyjeździe, a na dodatek w tym domowym spotkaniu miałem najmniej asyst. Fajnie byłoby utrzymać taki wynik do końca sezonu zasadniczego, choć wiem, że będzie to szalenie trudne zadanie. Zdaje sobie z tego sprawę, że rywale zaczną mocniej mnie obserwować i analizować poszczególne zagrania.