Igor Milicić: Anwil Włocławek odrodził się jak feniks z popiołów

Newspix / Tomasz Browarczyk / Na zdjęciu: Igor Milicić
Newspix / Tomasz Browarczyk / Na zdjęciu: Igor Milicić

15 lat temu świętował złoto z Anwilem Włocławek jako zawodnik, teraz powtórzył ten sam wyczyn jako trener. Igor Milicić, bo o nim mowa, sprawił, że o stolicy Kujaw znów zrobiło się głośno, własnie za sprawą gry jego drużyny.

Michał Wietrzycki, WP SportoweFakty: Trenerze, emocje po ostatnich dniach już minęły?

Igor Milicić, trener Anwilu Włocławek: Nie, jeszcze nie opadły i szczerze mówiąc to życzyłbym sobie, by one się mnie trzymały jak najdłużej.

[b]

Spodziewaliście się, że po powrocie do Włocławka czekać będzie na całą drużynę tak liczna grupa kibiców?
[/b]

Tego się nie spodziewaliśmy. Oczywiście wiedzieliśmy, że kibice na pewno będą pod Halą Mistrzów czekać na nas, ale że to będzie 4-5 tysięcy kibiców? W życiu bym nie pomyślał. W najgłębszych snach nie spodziewaliśmy się tego, co zobaczyliśmy tam po powrocie z Ostrowa Wielkopolskiego.

Klub zorganizował również przejazd autokarem po mieście...

To była piękna sprawa. Dostaliśmy taką informację, podczas tego przejazdu łącznie czekało nas nas ponad 30 tysięcy ludzi! Czekali na nas i chcieli przywitać - to jest naprawdę świetna chwila.

Jak to wypada w porównaniu do tego, co działo się 15 lat temu, gdy zdobywał Pan mistrzostwo z Anwilem Włocławek jako zawodnik?

Pamiętam, ze wtedy zdobycie mistrzostwa Polski zbiegło się z dniami Włocławka. Wtedy również bawiliśmy się z tysiącami kibiców, którzy nam dziękowali i gratulowali. Zdobywanie złotych medali jako zawodnik i jako trener to jednak całkiem dwie inne sprawy. Zarówno pod względem wywalczenia tych sukcesów jak i świętowania.

Pan, jako jedyny w historii, zdobywał złoto z Anwilem jako zawodnik i jako trener - czy ta słynna "włocławska presja" jest taka sama dla zawodnika i dla trenera?

Nie da się tego porównać. Trener zawsze pod tym względem będzie miał gorzej, to jest wpisane w zawód - jest się bardzo mocno poddanym pod krytykę. Zawodnicy czasami mogą zagrać gorzej, czasem lepiej, ale są oceniani mimo wszystko w trochę inny sposób. Jak teraz się cofnę do 2003 roku, to nie odczuwałem tak tej presji, natomiast jako trener poczułem ją i w dobrym i w złym znaczeniu.

Na gorąco, po meczu mówił Pan o tym, że trudniej zdobyć mistrzostwo jako trener.

Tak, zdecydowanie. Moim zdaniem jest to całkiem inna odpowiedzialność i całkiem inne podejście.

W którym momencie tego ostatniego meczu wiedział Pan, że Anwil Włocławek zostanie Mistrzem Polski?

To było w momencie jak Jarosław Zyskowski zdobył punkty "floaterem" w końcówce spotkania. Wtedy do mnie dotarło, że już nic nie będzie w stanie wyszarpać nam tego mistrzostwa.

Wspierała Was w Ostrowie Wielkopolskim liczna grupa kibiców...

Ja wiem na co stać naszych fanów. Wiem że włocławski kibic jest bardzo zdeterminowany i cieszę się, ze w tak licznym gronie i to na wyjeździe świętować historyczne zwycięstwo.

3 pełne sezony Igora Milicicia we Włocławku... jaki to był dla Pana czas?

Podsumuję to tak, że wspólnie zrobiliśmy coś wspaniałego i wyjątkowego. Lubię powiedzieć, że Anwil Włocławek jest trochę jak feniks z popiołów. To jest przenośnia, która może odzwierciedlać sytuację w której Anwil był właśnie 3 lata temu, a gdzie jest teraz.

I nikt już Panu nie zarzuci, że jest Pan trenerem bez osiągnięć...

Ja jestem przede wszystkim młodym trenerem i na ten sukces trzeba poczekać. Zwłaszcza wiedząc z jakimi budżetami graliśmy. Ludzie może tego nie wiedzą. To jest bardzo piękna sprawa osiągnąć sukces w sposób, w jaki my to zrobiliśmy. Udało się być w szczycie ligi, a teraz oficjalnie mogę powiedzieć, ze jesteśmy najlepsi w całej Polsce.

Na chwilę muszę wrócić do wydarzeń z zeszłego roku. Jako to się stało, że w obu sezonach Anwil Włocławek miał pierwszej miejsce po rundzie zasadniczej, a sezon zakończył się w tak różny sposób?

Tak naprawdę to pomijając te pechowe 10 dni, to my dominujemy polską koszykówką już drugi rok. W tamtym sezonie na tę klęskę zapracowało wiele czynników. Po pierwsze - mieliśmy ciężki terminarz przed fazą play-off. Zawodnicy wtedy mocno się eksploatowali emocjonalnie i play-offy to nie był wtedy dla nas kolejny krok. Podeszliśmy do nich wypruci fizycznie i psychicznie.
W tym roku udało się pozycję lidera zapewnić już 5-6 kolejek przed końcem. W tym okresie postanowiliśmy zmienić nasze przygotowania fizyczne, co odbiło się mocno na wynikach. Mimo wszystko mogliśmy psychicznie odpocząć i rozwiązać problemy, które mieliśmy w drużynie. Ze wszystkim udało nam się uporać przed meczem z Polpharmą, a to pozwoliło nam na wejście z inną energię w najważniejszą część sezonu.

Przed bieżącymi rozgrywkami zakontraktował Pan Mylesa McKay'a, który opuścił zespół po krótkim czasie, ze względu na kontuzję. Gdyby nie zmiany w drużynie, spowodowanie tą kontuzją, to sezon mógłby się ułożyć całkiem inaczej?

Za McKay'a na pozycję 1-2 przyszedł Ante Delas i każdy z moich wyborów okazał się trafny, przynajmniej taką mam nadzieję. Sam myślę, ze McKay byłby bardzo przydatny dla tego zespołu, gdyby nie jego kontuzja.

Podsumujmy zatem wspólnie mistrzowski skład Anwilu Włocławek. Gdyby Pan mógł powiedzieć kilka słów o współpracy z każdym ze swoich zawodników. Na sam początek - Kamil Łączyński.

Kamil to zawodnik, który swoją grą udowodnił, że można zbudować skład oparty na polskim rozgrywającym i da się budować skład na jednym rozgrywającym. Tymi finałami udowodnił, że na ten moment jest najlepszym polskim rozgrywającym.

Mario Ihring jako ta opcja zapasowa się sprawdził?

Mario przyszedł do nas w trudnym okresie. Musiał się bardzo szybko uczyć, ale dał nam na przełomie play-offów i przed play-offami energię i możliwość, żeby Kamil odpoczął i przygotował się fizycznie do najważniejszych spotkań. Na pewno się dużo nauczył, ma bardzo duży potencjał i przed nim jest jasna przyszłość.

Parę słów o naszych rzucających obrońcach - na początek Ante Delas.

Ante Delas w pierwszym półroczu grał na jedynce i na dwójce. Jestem bardzo zadowolony z tego zakupu, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę stosunek jakości do ceny. Wiedziałem, ze na dłuższą metę nie da się utrzymać u niego dobrej dyspozycji, bo zawodnicy drużyn przeciwnych go szybko przeczytali i przy mocniejszym nacisku nie był już tak efektywny. W najtrudniejszych momentach sezonu dawał nam spokój i tę umiejętność zdobywania mistrzostwa przekazywał innym. Wielokrotnie świętował mistrzostwo z różnymi zespołami.

Jaylin Airington?

Nad tym zawodnikiem nie ma się co rozwijać. On zrobił ogromny postęp, wierzyliśmy w niego i to kolejny zawodnik u którego stosunek jakości do ceny jest niewiarygodny.

Niektórzy oceniają go jako najlepszy transfer tego sezonu.

Zgodzę się. Myślę nawet, że może to być najlepszy transfer nie tylko tego sezonu ale i w przekroju paru ostatnich lat.

Z rzucających obrońców został nam jeszcze Jarek Zyskowski.

"Zyzio" pokazał, ze może być bardzo przydatny dla zespołu. On również zrobił ogromny postęp, bo przecież w Rosie Radom nie odgrywał aż tak ważnej roli jak u nas, w mistrzowskim sezonie. Udowodnił, że można na niego liczyć w trudnych momentach i bardzo mnie cieszy fakt, że ma on ważny kontrakt na najbliższy sezon.

Dużą rolę w drużynie odgrywali Ivan Almeida i Quinton Hosley - niscy skrzydłowi Anwilu.

W przypadku tej dwójki już wszystko zostało powiedziane i napisane w trakcie sezonu.

Pana zdaniem Ivan Almeida może wskoczyć na jeszcze wyższy poziom?

Na pewno może to zrobić przede wszystkim w obronie i w podejmowaniu dobrych decyzji na parkiecie.

Miał Pan do niego zastrzeżenia pod tym względem?

Miałem. To jest jednak na tyle mądry zawodnik, że wszystkie uwagi brał do siebie po ich przemyśleniu. On chciał się stale poprawiać. W pewnej części sezonu Almeida przecież dużo grał na pozycji rozgrywającego. Pod tym względem między nami były duże rozbieżności co do tego jak ma to wszystko wyglądać, ale ostatecznie podołał temu wyzwaniu i grał bardzo mądrze. Nie można jednak oczekiwać, ze zrobimy z niego takiego rozgrywającego jakim jest Kamil Łączyński.

W zeszłych sezonach mieliśmy Davida Jelinka i Nemanję Jaramaza, którzy grali świetnie w sezonie regularnym, ale w przed fazą play-off mocno hamowali z formą. U Ivana Almeidy nie było tak tego widać.

Wydaje mi się, ze niektóre osoby Ivanowi starają się odjąć to, co robił dla zespołu. On się nigdy nie poddał, zaciskał zęby grając nawet przeciwko obronie, która nie była do końca legalna. Grał, walczył na deskach, blokował i uruchamiał najważniejszych zawodników drużyny. Moim zdaniem udowodnił, że należy do najlepszych zawodników EBL.

Wydaje się, ze jeszcze ważniejszą rolę, niż w zeszłym sezonie, odgrywał we Włocławku Paweł Leończyk.

Tak, Paweł to jest jedna z najważniejszych postaci naszego zespołu. On daje nam bardzo wiele i w obronie i w ataku i też udowodnił, że jednym z najlepszych w lidze na swojej pozycji i szczerze mówiąc dziwi mnie, że nie dostał powołania do kadry Polski.

Michał Nowakowski?

Miał przebłyski w tym sezonie. Trudno mu się było dostosować do naszego systemu po przyjściu ze Szczecina, gdzie ta koszykówka była trochę luźniejsza. W półfinałach pokazał i dał nam dodatkową jakość i w odpowiedni sposób uzupełnił ten mistrzowski skład.

Jest jeszcze Szymon Szewczyk...

On pokazał ogromną ilość cech pozaboiskowych. Do czasu aż nie przydarzyła się ta nieszczęśliwa kontuzja to też nam bardzo pomagał, rozszerzając boisko. Ogólnie rzecz biorąc dawał nam wszystko to, czego oczekiwaliśmy.

W końcówce rundy zasadniczej dołączył do Anwilu Kuba Wojciechowski.

Tak, on podobnie jak Mario - trafił do Anwilu w trudnym okresie i nie mógł się aż tak zaadaptować, jak się wielu mogło wydawać. Sam muszę jednak przyznać, że Kuba wszystkie nasze założenia taktyczne złapał prawie natychmiast. Nie da się jednak wszystkiego pochłonąć w dwa miesiące, by potem grać swobodnie. W nim jest jeszcze duży potencjał, biorąc pod uwagę to co już nam dał, a co może jeszcze dać. Z różnych względów miał ograniczoną ilość minut, ale na pewno może on dawać drużynie dużo więcej w przyszłości.

Niektórzy zarzucali mu braki w grze obronnej.

To jest coś, co widzą inni. Na pewno były sytuacje, w których mógł zagrać inaczej, ale nasza obrona nie opiera się na jednym zawodniku. Ona działa w systemie pięciu koszykarzy i pod tym względem Kuba Wojciechowski się bardzo dobrze wpasował.

Na koniec został Josip Sobin...

Josip Sobin jest osobiście moim MVP.

Myślę, ze dla wielu włocławskich kibiców także...

I bardzo się cieszę z tego powodu, że dla kibiców również. To własnie Josip wykonywał całą czarną robotę w zespole. Zdobywał ważne punkty, notował asysty, przechwytywał piłki i walczył mocno w obronie. Dla mnie to jest dusza tego zespołu.

Parę słów przyda się również o Pana sztabie szkoleniowym - o  Marcinie Woźniaku, Grzegorzu Kożanie, Hubercie Śledzińskim i Wojtku Krawczaku.

Jak najbardziej. Cały mój sukces jest również ich sukcesem i bez nich by nie było tego mistrzostwa. Czapka z głów dla każdego z osobna za to, jaką pracę wykonali w tym sezonie. Hubert Śledziński i Wojtek Krawczak wykonali świetną pracę jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne i o odnowę po meczach. A Marcin Woźniak i Grzegorz Kożan... w ich przypadku złote medale mówią same za siebie.

Cofnijmy się na chwilę o 3 lata, do 2015 roku. Przechodziły przez Pana głowę myśli, że uda się wywalczyć w tym mieście mistrzostwo Polski?

Wiedziałem, że ta drużyna musi się odbudować i wiedziałem, ze jest na to potencjał. Mam nadzieję, że ta praca nie pójdzie na marne i Anwil pozostanie na szczycie na kolejne lata. Na koniec rozmowy chciałbym zaznaczyć udział w tym mistrzostwie jeszcze jednej osoby. Mam na myśli prezesa klubu, Arkadiusza Lewandowskiego. To on dał mi szansę trzy lata temu, stawał za mną w trudnych momentach i wierzył w końcowy sukces. Myślę, że każdy trener chciałby mieć za sobą takiego prezesa.

Na sam koniec muszę zapytać... jakie ma Pan plany na najbliższe miesiące?

Na pewno chcę teraz odpocząć, zobaczyć gdzie będę na przyszły sezon i czy zostanę w Anwilu. Teraz chcę przede wszystkim poświęcić się swojej rodzinie, żonie i dzieciom, bo praktycznie cały rok funkcjonowaliśmy na odległość.

ZOBACZ WIDEO: Polska - Chile. Nawałka pracuje nad nowym ustawieniem. Krychowiak: "Z czwórką obrońców automatyzmy są lepsze"

Źródło artykułu: