- Z pewnością jest to bolesna porażka dla nas. Jedna akcja, jeden kosz mogły odmienić nasze nastroje. Generalnie jestem jednak zadowolony z tego, jak zagraliśmy - przyznał Roberts Stelmahers.
Energa Icon Sea Czarni Słupsk prowadzili we włocławskiej Hali Mistrzów z Anwilem przez 34 minuty regulaminowego czasu gry, a przegrali po dogrywce 86:92. Goście mieli swoje szanse żeby przechylić szalę w końcówce czwartej kwarty.
Trener Czarnych powierzył akcję w ręce Lorena Jacksona. Ten jednak zagrał zupełnie nie tak, jak oczekiwał tego Stelmahers. Filigranowy Amerykanin ostatecznie oddał rzut z trudnej pozycji przez ręce.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa zachwyciła w Davos
A jaki był plan na tą akcję? O to Stelmahers został zapytany na pomeczowej konferencji prasowej. - Ostatnia akcja? Miała być penetracja, a nie rzut za trzy punkty z odskoku. Miał penetrować i zobaczyć co się wydarzy - dodał łotewski szkoleniowiec.
W dogrywce Anwil nie dał już sobie wyrwać zwycięstwa. Prowadził w niej od pierwszej akcji. - Nasza porażka wiąże się również z tym, że Anwil ma szerszą rotację i bardzo jakościowych zawodników - wyznał.
26 punktów zaaplikował Czarnym debiutujący w barwach "Rottweilerow" w Orlen Basket Lidze P.J. Pipes. Czy to była kluczowa postać? Czy jego dyspozycja strzelecka zaskoczyła? - Miał duży wpływ na mecz, ale koszykówka to gra pięciu na pięciu. Trafił wiele trudnych rzutów. Zaskoczenia jego grą nie było, ale nie byliśmy przygotowani, że zdobędzie aż tyle punktów - zakończył Stelmahers.