Jedynie w pierwszej kwarcie AMW Arka była równorzędnym rywalem dla zespołu Arkadiusza Miłoszewskiego. Można stwierdzić, że goście nawet zaskoczyli Kinga, gdyż szybko odskoczyli im na siedem punktów. Swoje dobre momenty mieli zwłaszcza Daniel Szymkiewicz, który całościowo zagrał najlepszy mecz w sezonie, a także Jakub Garbacz, którego trafienie ustawiło wynik po dziesięciu minutach na 24:19 dla przyjezdnych.
I można stwierdzić, że to było na tyle, jeśli chodzi o dobre, co wydarzyło się w niedzielny wieczór dla klubu z Trójmiasta. W kolejnych odsłonach gdynianie stanowili już jedynie tło dla rozpędzających się z każdą kolejną kwartą koszykarzy Kinga. W pierwszej połowie zespół Nikoli Vasileva, mimo że utrzymywał się w grze, miał tylko jedną zbiórkę w ataku.
Widać więc było dużą dziurę pod gdyńskim koszem - zważywszy na absencję niegrającego w tym meczu Stefana Djordjevicia. Ponadto do Szczecina nie przyjechał rozgrywający Nemanja Nenadić, kontuzjowanym w poprzednim starciu z WKS Śląskiem Wrocław. W związku z tym gdynianie zmuszeni byli rywalizować z Kingiem w naprawdę sporym osłabieniu.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
To wykorzystali Polacy, bowiem wymienieni już Szymkiewicz z Garbaczem, wspierani przez lidera ekipy w osobie Łukasza Kolendy, uzbierali łącznie 52 z 84 punktów całej drużyny z Trójmiasta. Ale to było zdecydowanie za mało na Kinga, którego w ataku prowadził rewelacyjnie dysponowany tego dnia Isaiah Whitehead.
Były koszykarz Brooklyn Nets rozegrał przeciwko Arce najlepszy mecz w sezonie, zdobywając 26 punktów. Przed zmianą stron bardzo mocno wspierał go także Aleksander Dziewa, jednak reprezentant kraju, zważywszy na utrzymujący się korzystny rezultat, większość drugiej połowy spędził na ławce rezerwowych.
Jak sam zainteresowany stwierdził w pomeczowym wywiadzie, nie był to wynik żadnego urazu. Po prostu dobry wynik pozwolił mu na więcej odpoczynku i tym samym większą szansę otrzymał Szymon Wójcik. Ten w jednej z akcji popisał się zresztą efektownym wsadem, biorąc na plakat Jakuba Garbacza.
Ostatecznie więc King wygrał wysoko, bo 99:84. Triumf mógł być jeszcze bardziej okazały, gdyż w pewnym momencie czwartej kwarty szczecinianie mieli już na swoim koncie 21 "oczek" przewagi. To pokazuje, że nawet grając cały czas bez typowego środkowego, wicemistrz Polski jest w stanie zdominować rywali w walce na deskach (49-33). I Arki nie tłumaczy tu nawet brak Djordjevicia, bowiem pozwoliła ona Kingowi na zbyt wiele w tym elemencie.
King Szczecin - AMW Arka Gdynia 99:84 (19:24, 29:20, 30:21, 21:19)
King: Isaiah Whitehead 26, Aleksander Dziewa 18, Jovan Novak 11, Przemysław Żołnierewicz 11, Mateusz Kostrzewski 9, Kassim Nicholson 9, Szymon Wójcik 8, Tony Meier 5, James Woodard 2, Michał Kierlewicz 0, Antoni Majcherek 0.
AMW Arka: Daniel Szymkiewicz 19, Łukasz Kolenda 18, Jakub Garbacz 15, Jordan Watson 14, Wiktor Sewioł 6, Adam Hrycaniuk 4, Sage Tolbert 4, Filip Kowalczyk 2, Jakub Szumert 2, Jakub Zabłocki 0.