Długa wyprawa Miasta Szkła Krosno. "Mecz w Szczecinie przegraliśmy sami"

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Kamil Piechucki
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Kamil Piechucki

Koszykarze Miasta Szkła wyjechali z Krosna w sobotę, a na Podkarpacie powrócą dopiero w czwartkowy poranek. W tym czasie zespół prowadzony przez Kamila Piechuckiego rozegra dwa mecze.

W poniedziałek Miasto Szkła Krosno przegrało z Kingiem Szczecin 96:101. To był pojedynek 19. kolejki Energa Basket Ligi. W środę zmierzy się, natomiast z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski. Będzie to spotkanie z 9. kolejki. - Jedziemy prosto do Ostrowa. Mamy hotel zabukowany. Rano późne śniadanie. Wieczorem trening w Ostrowie i szykowanie się taktyczne do meczu - mówił po poniedziałkowym spotkaniu o planach na najbliższe dni trener Kamil Piechucki.

Choć goście w Szczecinie bili się do końca o zwycięstwo, to szkoleniowiec nie był zadowolony. - Przegraliśmy sami ten mecz, ponieważ nie potrafiliśmy upilnować piłki. Zrobiliśmy 20 strat, z czego 24 punkty z kontrataku bez obrony. Mecz był do końca na jedno posiadanie, więc różnica w punktach po stratach była kluczowym momentem - tłumaczył Piechucki.

Jego zespół, po błędach przeciwnika, zdobył tylko siedem punktów. Krośnianie mieli wzloty i upadki. W drugiej kwarcie przegrywali nawet 40:54, ale w decydującej części prowadzili 81:77. Później dominował King, jednak w końcówce Miasto Szkła postraszyło gospodarzy. Istotna była też sytuacja kadrowa. Zabrakło kontuzjowanego Antona Gaddeforsa, a w końcówce trzeciej kwarty boisko opuścił Davis Lejasmeiers. - Drugim kluczowym momentem jest kontuzja i niezdolność do gry naszego nominalnie pierwszego rozgrywającego. Nie wiemy, co się stało dokładnie. Mogło mieć też znaczenie zmęczenie Grzesia Grochowskiego, który musiał brać wszystko na siebie - analizował trener Miasta Szkła.

Zmarnowanej szansy żałował również Krzysztof Jakóbczyk. - Zabrakło niewiele. Na pewno beznadziejna gra w pierwszej połowie. Może nie w obronie, ale popełniliśmy za dużo strat. Rywale zdobyli dużo łatwych punktów. Druga połowa trochę lepsza, ale nie wystarczyła do odniesienia zwycięstwa - ocenił rzucający ekipy z Podkarpacia.

- Nasze straty były o tyle nieszczęsne, że dawaliśmy rywalom dużo łatwych punktów. Kończyli niektóre akcje wsadami i dodawali sobie skrzydeł. Ofensywnie zagraliśmy na niezłej skuteczności. 96 punktów na wyjeździe to niezły wynik. Stracić 101 to nie wiem, jaki mecz musielibyśmy w ataku zagrać, żeby wywieźć zwycięstwo - dodał koszykarz, który w poniedziałek zdobył 18 punktów.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: musiało boleć! Hokeista oberwał krążkiem w twarz

Komentarze (1)
avatar
MIDŻOŁ
6.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz