NBA: Timberwolves utrzymują się w czołówce, coraz większy kryzys Grizzlies

Newspix / Xia Yifang/Xinhua via ZUMA Wire / Na zdjęciu: Karl-Anthony Towns
Newspix / Xia Yifang/Xinhua via ZUMA Wire / Na zdjęciu: Karl-Anthony Towns

Koszykarze zespołu Minnesota Timberwolves pokonali Phoenix Suns i zanotowali 12. zwycięstwo w sezonie, są obecnie na wysokim czwartym miejscu w Konferencji Zachodniej.

Pierwsza kwarta i zdobyte w niej zaledwie siedem punktów nie przyniosły chluby Miami Heat, ale zespół z Florydy szybko zwarł szeregi i w następnej odsłonie rzucił już 38 "oczek", co pozwoliło mu objąć prowadzenie 45:42. Goście potwierdzili swoją wyższość nad Chicago Bulls także w decydującej odsłonie, gdzie wypracowali sobie przewagę i pilnowali jej do ostatnich sekund. Ostatecznie Heat triumfowali w United Center 100:93.

Goran Dragić grał świetnie, zdobył 24 punkty w całym meczu i poprowadził swój zespół do 10. zwycięstwa w sezonie, a trzeciego z rzędu. Kluczem do sukcesu okazała się postawa rezerwowych. Ci dostarczyli drużynie wspólnie aż 54 punkty - 19 miał ich Wayne Ellington, a 15 James Johnson. Podkoszowy dodał też siedem zbiórek i najwięcej w zespole, 6 asyst.

- Gracze drugiego planu zainspirowali cały zespół. Szukaliśmy jakiegoś typu energii, pewnego rodzaju separacji. Doskonale rozumiemy, że każdy mecz składa się z 48 minut gry i staramy się prezentować najlepiej nie tylko w czwartej, ale także i dla przykładu drugiej kwarcie. Ich wsparcie zmieniło sytuację i pozwoliło nam wrócić do meczu - mówi trener Heat, Erik Spolestra. Jego podopieczni w pierwszej odsłonie trafili tylko 2 na 19 oddanych rzutów z pola, a to najniższy wynik w historii klubu, ale i i tak dla Heat wszystko skończyło się dobrze.

Chicago Bulls na nic zdał się nawet najlepszy w karierze występ Jeriana Granta, 25-letni rozgrywający uzbierał 24 "oczka". Byki z bilansem 3-15 plasują się na samym dole NBA. Miami Heat zrównali się (10-9) z New York Knicks oraz Washington Wizards i obecnie okupują ósmą lokatę w Konferencji Wschodniej.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: "nie jest taki straszny". Amerykańska telewizja o Gortacie
[color=#000000]

[/color]

Karl-Anthony Towns siał postrach w defensywie przeciwników, rzucił 32 punkty, zebrał 12 piłek, a jego Minnesota Timberwolves nie miała problemów, aby pokonać Phoenix Suns. Goście, osłabieni brakiem kontuzjowanego Devina Bookera, starali się walczyć na trudnym terenie, lecz na nic zdało się im nawet 26 "oczek" Mike'a Jamesa czy skuteczność 13 na 26 w rzutach za trzy.

Drużyna z Minneapolis szanowała piłkę, o czym świadczy tylko 10 popełnionych strat. Oddała w sumie 93 rzuty, z czego drogę do kosza odnalazła ponad połowa. Gospodarze zdominowali też pomalowaną strefę, zbierając 48 piłek przy 37 zbiórkach rywali. Jimmy Butler dodał 25 "oczek", a 22 miał ich Andrew Wiggins. Dla Timberwolves to 12. sukces w trwających rozgrywkach, co przy ośmiu porażkach daje im obecnie wysokie czwarte miejsce w swojej konferencji. Przed nimi są tylko Houston Rockets, Golden State Warriors oraz San Antonio Spurs.

- Niezależnie od tego, jaki plan do wykonania jest w ofensywie, staram się wyjść na parkiet i wykonać go najlepiej, jak tylko potrafię. Bez względu na to, czy uwzględnia on 30 lub więcej rzutów, czy tylko pieć rzutów w całym meczu - tłumaczy Towns.

Brookyln Nets potrafią pozytywnie zaskoczyć. Tak było właśnie teraz. Drużyna z Nowego Jorku pokonała Memphis Grizzlies 98:88, pogłębiając ich kryzys. Obecnie pasmo porażek Niedźwiadków wynosi już osiem przegranych meczów z rzędu. Grizzlies z bilansem 7-12 spadli na 12. miejsce na Zachodzie.

Co interesujące, David Fizdale, trener drużyny, w czwartej kwarcie nie desygnował do gry swojego lidera, Marca Gasola. Hiszpan oglądał wysiłek swoich kolegów z perspektywy ławki rezerwowych. - Nie wiem dlaczego - przyznaje środkowy. - To bardzo proste. Nie mam nic przeciwko niemu. Ja po prostu staram się wygrać mecz. Jestem desperatem, próbuję wielu wariantów - tłumaczy Fizdale.

DeMarre Carroll zdobył dla Nets 24 punkty, a 16 "oczek", 11 zbiórek oraz cztery asysty miał Trevor Booker. Nowojorczycy przypłacili ten sukces jednak urazem Rondae'a Hollisa-Jeffersona, który skręcił kostkę. Dla nich to siódma wygrana w sezonie.

Wyniki:

Chicago Bulls - Miami Heat 93:100 (13:7, 29:38, 19:19, 32:36)
(Grant 24, Holiday 15, Valentine 14 - Dragic 24, Ellington 19, Johnson 15)

Minnesota Timberwolves - Phoenix Suns 119:108 (33:27, 30:31, 30:22, 26:28)
(Towns 32, Butler 25, Wiggins 21 - James 26, Warren 18, Daniels 13)

Memphis Grizzlies - Brooklyn Nets 88:98 (22:19, 25:28, 18:32, 23:19)
(Evans 18, Gasol 18, Parsons 12, Green 11 - Carroll 24, Booker 16, Harris 13)

Komentarze (0)