Los Angeles Lakers odzyskają swój blask? Mają być znów potęgą

Getty Images / Harry How / Na zdjęciu: Koszykarze Los Angeles Lakers
Getty Images / Harry How / Na zdjęciu: Koszykarze Los Angeles Lakers

Jeziorowcy mają za sobą fatalne sezony. Ekipa z Los Angeles chce jednak odbudować swoją potęgę i poczyniła już w tym kierunki wiele ważnych ruchów. Złote czasy Lakers pamiętają przecież wszyscy kibice.

W tym artykule dowiesz się o:

O ekipie z Los Angeles można dyskutować godzinami. W dalekiej przeszłości swoją grą czarowali przede wszystkim Magic Johnson i Kareem Abdul-Jabbar. W tej niedalekiej, fani NBA doskonale pamiętają z kolei czasy Kobe'ego Bryanta czy Shaquille'a O'Neala.

Jest nadzieja na lepsze czasy

Ekipa Jeziorowców po raz ostatni w finale NBA grała w 2010 roku. W ostatnich latach drużyna z Miasta Aniołów zanotowała natomiast drastyczny spadek. Momentami Lakers byli nawet chłopcem do bicia. W ostatnich dwóch sezonach, 16-krotny mistrz najlepszej ligi świata, triumfował zaledwie 43 razy. Dla fanów z Los Angeles był to prawdziwy koszmar.

Przełomową datą dla klubu może okazać się luty 2017 roku. Dlaczego? Wtedy bowiem Magic Johnson został nowym prezydentem Los Angeles Lakers, zastępując Jima Bussa. Kilka tygodni później do organizacji dołączył Rob Pelinka i objął funkcję generalnego managera. Obaj panowie mają jasny cel - odbudować potęgę Jeziorowców i stworzyć zespół, który w ciągu kilku lat wróci na szczyt.

Mission Impossible? Niekoniecznie. W Kalifornii widać symptomy lepszych czasów. Sternicy klubu w końcu postarali się o solidne wzmocnienia, które mają dać klubowi wielką jakość.

Nowa gwiazda Lakers

Dziura pod koszem? Załatana w postaci Brooka Lopeza, który okaże się dużo lepszą opcją niż Timofej Mozgow. W Los Angeles wiążą duże nadzieje przede wszystkim z Lonzo Ballem. 19-latek to absolwent college'u Chino Hills i uczelni UCLA.

ZOBACZ WIDEO Juventus prowadził 2:0, ale tylko zremisował z Atalantą Bergamo. Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]

Ball ma niezwykły zmysł do basketu. Potrafi niesamowicie kreować pozycje innym kolegom, którzy przy nim stają na parkiecie jeszcze lepsi. To właśnie wokół niego Lakers mają budować zespół na wiele lat. Jedynym problemem może okazać się... jego ojciec, LaVar Bal, który w świecie mediów porusza się bardzo odważnie. Zdecydowanie za bardzo.

Po odejściu Kobe'ego Bryanta w 2016 roku, w drużynie nie było w zespole zawodnika, na którym skupiałaby się cała uwaga mediów. Tak będzie właśnie z Ballem, który nie jest chłopakiem z zewnątrz. On całe życie pragnął, aby założyć żółtą koszulkę.

- Spełniło się moje marzenie. Już nie mogę się doczekać, aby wyjść na parkiet Staples Center i zobaczyć tą wspaniałą publiczność - powiedział zawodnik w dzień draftu.

Czas na LeBrona?

Oczywiście w jeden sezon ekipie z Miasta Aniołów nie uda się wskoczyć na szczyt. To jest proces długofalowy, który wymaga przede wszystkim cierpliwości i rozsądku. Przełomowy może okazać się jednak 2018 rok, w którym Lakers zamierzają pozyskać wielką gwiazdę. Chodzi oczywiście o LeBrona Jamesa.

Czterokrotny MVP ligi od wielu miesięcy łączony jest z Los Angeles. Kolejne spekulacje są autorstwa znanego publicysty - Petera Vesceya, który jest przekonany, że James trafi do Lakers.

32-latek mógłby po raz drugi w karierze opuścić Cavaliers. W 2010 roku podpisał 4-letni kontrakt z Miami Heat, tworząc gwiazdorski tercet wraz z Chrisem Boshem oraz Dwyane'em Wade'em. W lipcu 2014 roku wrócił jednak w rodzinne strony. Dwa lata później, po raz trzeci w karierze został mistrzem NBA.

Z LeBronem czy bez - drużyna z Los Angeles powoli będzie wracać na szczyt. Jak długo? Czas pokaże. Wszystko wskazuje jednak na to, że doczekamy się kolejnego wielkiego zespołu w Kalifornii.

Źródło artykułu: