- Powiedziałem przed meczem, że w Słupsku nie mamy nic do stracenia. Niektóre zespoły do meczów z nami podchodzą w sposób lekceważący, dlatego wówczas naszym zadaniem jest to wykorzystać. Były momenty, że potrafiliśmy to robić doskonale - powiedział tuż po zakończeniu spotkania opiekun tarnobrzeżan, Zbigniew Pyszniak.
Siarka grała dobry mecz i niemal przez cały czas prowadziła zaciętą walkę z faworyzowanymi gospodarzami. W czwartej kwarcie wyszła nawet na kilkupunktowe prowadzenie, a w tej części spotkania wiodącą postacią w barwach Jeziorowców był Grzegorz Małecki, który dziurawił kosz raz za razem. - Małecki grał bardzo dobrze. Miał swoje 4-5 minut i kazałem nawet wtedy konsekwentnie na niego grać. Zabrakło nam jednak nieco trochę boiskowej mądrości. Wówczas gdy obrona skupiała się na nim, powinniśmy kilka razy rozrzucić piłkę do innych zawodników - dodał trener Siarki.
Drużyna z Tarnobrzega skazywana była na pożarcie i przed meczem twierdzono, że przegra bardzo dużą różnicą punktów. Mimo tego ostatni zespół w tabeli pokazał ogromną wolę walki i to, że mimo wszelkich przeciwności losu może zagrozić także zespołowi z ligowej czołówki. - Szkoda tego meczu, ale pokazaliśmy charakter, wolę walki. Udowodniliśmy, że można grać w zasadzie Polakami, również tymi młodymi. Chłopcy chcą, starają się i to jest najważniejsze. Zabrakło nam trochę chłodnej głowy, ale zagraliśmy dobry mecz i to jest dla mnie najważniejsze - zakończył Pyszniak.
Jego Siarka w kolejnym ligowym pojedynku zmierzy się na własnym boisku z sąsiadem w tabeli - ekipą Polfarmexu Kutno. Oba zespoły powalczą o piąte zwycięstwo w bieżącym sezonie.
ZOBACZ WIDEO Szczere słowa Adama Bieleckiego o dramatycznej śmierci kolegów na Broad Peak