Jarosław Jankowski: Legia Warszawa ma swoją markę. Nie może grać o utrzymanie

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Marcin Bodziachowski, legiakosz.com
Materiały prasowe / Marcin Bodziachowski, legiakosz.com
zdjęcie autora artykułu

O wpływie piłkarskiej Legii na koszykarską, ewentualnym awansie do PLK i zwycięstwie w rundzie zasadniczej porozmawialiśmy z Jarosławem Jankowskim, członkiem zarządu Legii Warszawa.

WP SportoweFakty: Legia Warszawa chce czy musi awansować? Jarosław Jankowski

: Legia Warszawa zawsze walczy o najwyższe cele. Czy musi? My chcemy to zrobić. Nie robimy nic na siłę. Rok temu walczyliśmy o awans, nie udało się i teraz próbujemy ponownie.

Wnioski z poprzedniego sezonu zostały chyba wyciągnięte, gdyż wygraliście rundę zasadniczą.

- Zgadza się, ale runda mogła wyglądać trochę lepiej. Myślę, że dwóch naszych porażek powinniśmy uniknąć. Dobrze jednak, że udało się wygrać sezon zasadniczy.

Muszę zapytać o zmiany właścicielskie w piłkarskiej Legii Warszawa. Został pan członkiem zarządu mistrza Polski. Czy zmiany płyną na relacje obu sekcji?

- Współpraca i tak miała się trochę zmienić w przypadku naszego awansu do PLK. Trudno zakładać, że moje wejście do zarządu piłkarskiej Legii pogorszy naszą współpracę (śmiech). Myślę, że raczej ją umocni. Kierunek został już wcześniej wyznaczony i cały czas idziemy tą samą drogą.

ZOBACZ WIDEO Pudzianowski: Kowalczyk będzie zasysał tlen wszystkimi otworami

Jak dokładnie wygląda ta współpraca? Piłkarska Legia wspiera koszykarską finansową, czy tylko udziela swoją pomoc w innych materiach?

- Nie chciałbym wchodzić w szczegóły, jednak współpracujemy na wielu płaszczyznach. Piłkarska Legia, poza aspektem finansowym pomaga nam również w kwestiach organizacyjnych czy opieki medycznej. To wszystko ma spowodować wzrost wartości naszego klubu. Na tle konkurencji możemy poszczycić się m.in. najlepszą opieką medyczną w koszykówce. Mamy ją na poziomie piłkarzy Legii, więc trudno zakładać, że w innym klubie jest lepiej.

Wróćmy jeszcze do rundy zasadniczej. Kiedy poczuł pan, że drużyna gotowa jest na wielkie rzeczy? Było to po serii 13 zwycięstw z rzędu?

- Paradoksalnie powiem, że po porażce z Sokołem Łańcut na wyjeździe.

Dlaczego?

- Zagraliśmy tam bez dwóch podstawowych wysokich graczy: Jarmaka (Mateusz Jarmakowicz przy. J.A) i Tomka Andrzejewskiego. Gdyby nie kardynalny błąd sędziego w końcówce spotkania to myślę, że wygralibyśmy ten mecz. To pokazało, że potencjał w tej drużynie jest ogromny. Oczywiście ta porażka była po serii 13 zwycięstw z rzędu, więc było to trochę połączone ze sobą. Zna pan dokładnie sytuację kadrową największego rywala Legii - Sokoła Łańcut. Ich problemy zdrowotne sprawiają, że szansę Legii na awans są jeszcze większe?

- Nie podchodzę do tego w ten sposób. Kontuzje wpisane są w zawodowy sport. Urazy nie oszczędzają również Legię, pokazał to choćby wspomniany przez nas mecz w Łańcucie. W porównaniu do przeciwników zagraliśmy wtedy w okrojonym składzie. Kontuzje zawsze się zdarzą, i pytanie tylko kiedy one nastąpią. Dużym plusem naszej drużyny jest ławka rezerwowych, która wydaje się być dosyć szeroka.

W ćwierćfinale I ligi rywalem Legii Warszawa będzie Biofarm Basket Poznań. Jak pan oceni tego rywala? Na pewno jest tam dużo młodych zawodników, którzy nie mają nic do stracenia.

- Drużyna z Poznania pokazała, że potrafi grać w koszykówkę. Wygrała między inny z nami w Warszawie. Bardzo podoba mi się gra tego zespołu. Jest to poukładana drużyna, która prezentuje szybką koszykówkę. Czy mogliśmy trafić lepiej? Uważam, że cała ósemka jest dosyć mocna. Przed sezonem jednym z moich faworytów była Pogoń Prudnik, która zakończyła rundę zasadniczą na 7. miejscu. To pokazuje, że stawka ośmiu drużyn jest bardzo wyrównana. [nextpage] Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że w piątek i w sobotę, między sobą rywalizować będą koszykarze z Warszawy i z Poznania, a w niedzielę piłkarze.

- Dokładnie, szykuje się nam prawdziwy weekend warszawsko-poznański.

[b]

Pan liczy oczywiście na 3 zwycięstwa? [/b]

- Taki jest plan. Planuję obejrzeć wszystkie trzy mecze na żywo i gdybyśmy je wygrali, to byłaby to kapitalna puenta takiego weekendu. Wiadomo jednak, że piłkarze będą mieli nieco trudniejsze zadanie niż koszykarze.

Co będzie, kiedy Legia Warszawa awansuje do PLK?

- Póki co myślę o tym pod kątem mojego chrześniaka, który w czwarty dzień finału I ligi ma pierwszą komunię. Zastanawiam się obecnie jak to logistyczne rozwiązać (śmiech). Albo musimy wygrać w trzech meczach, albo w pięciu... Jeżeli będzie potrzeba jednak dojechać na czwarty mecz, to oczywiście się zjawię.

Ma pan zarys w głowie, jak może wyglądać Legia w PLK? Chciałby pan zostawić polski skład, który wywalczył awans czy bardziej przebudować zespół?

- Oczywiście, że mam. Chciałbym oprzeć drużynę na zawodnikach, którzy ewentualnie wywalczą awans. Są to bardzo dobrzy gracze, którzy świetnie czują się w Warszawie. Trzeba dać im szansę pokazania się w PLK. Większość z nich grała już w ekstraklasie, więc nie będzie to dla nich nowa sytuacja. Chcemy iść drogą drużyny z Krosna, która zmodyfikowała skład, dodając do niego jedynie obcokrajowców. To przyniosło fajny efekt.

Wspomniana drużyna z Krosna trafiła świetnie z obcokrajowcami. Jak to zrobić, aby wszyscy zagraniczni koszykarze byli wielką wartością dodaną?

- Pracujemy nad tym już teraz. Oczywiście nie jest to proste zadanie, nie wszystkie kluby trafiają w 100-procentach z transferami. Trzeba mocno pracować na tym rynku, zarówno z menadżerami jak i samymi zawodnikami. Życie pokażę jak to wyjdzie.

Już w I lidze presja na Legii Warszawa jest bardzo duża. Po ewentualnym awansie będzie ona z pewnością jeszcze większa, gdyż oczy całej Polski skierowane będą na Legię. Nie wszyscy będą wam życzyć dobrze.

- Tak to już jest z Legią. Pół Polski nas kocha, a drugie nienawidzi. Już dawno się do tego przyzwyczaiłem i nie robi to na mnie żadnego wrażenia.

Czyli presja nie będzie przeszkadzała w funkcjonowaniu klubu?

- Absolutnie nie. Pamiętajmy również, że Legia jest takim klubem, który nie może być w końcówce tabeli. Mamy swoją markę i wielkie oczekiwania kibiców. Musimy zbudować zespół, który nie będzie walczyć tylko o utrzymanie.

[b]

Pod względem finansowym oraz organizacyjnym, mam tu na myśli halę, Legia podoła w PLK? [/b]

- Pod względem finansowym sobie poradzimy. Jeżeli chodzi halę, to nie wszystko niestety zależy od nas. Na pewno jednak będziemy mieli gdzie grać. Jesteśmy w trakcie rozmów z kilkoma operatorami hal w Warszawie, które spełniają normy PLK. To wszystko będzie składało się również na budżet i na widowiskowość naszych spotkań. Wiadomo, że bardzo ważny jest tzw. dzień meczowy, który trzeba dobrze opakować i sprzedać.

Czy te ciekawsze mecze będą rozgrywane na Torwarze?

- Nie wiem czy ciekawsze, ale planujemy rozegrać tam kilka meczów.

Rozmawiał Jakub Artych

Źródło artykułu: