James Washington świetnie zastąpił Kamila Łączyńskiego

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

W niedzielnym meczu między Anwilem Włocławek a TBV Startem Lublin wystąpić nie mógł Kamil Łączyński, ale w pierwszej piątce zastąpił go James Washington. Amerykanin zdobył 28 punktów, a jego drużyna rozgromiła rywali 112:77.

James Washington pod nieobecność Kamila Łączyńskiego wskoczył do pierwszej piątki Anwilu Włocławek i pokazał się z kapitalnej strony. Już do przerwy Amerykanin miał na koncie 17 punktów, a po końcowej syrenie miał ich łącznie 28. Rozgrywający Rottweilerów imponował skutecznością i szybkością - kilkukrotnie bez większych problemów urywał się obrońcom i kończył akcje spod kosza.

- Chciałem zagrać jak najlepiej ze względu na Kamila Łączyńskiego, to jest mój człowiek! Szczerze mogę powiedzieć, że to on był dla mnie motywacją na ten mecz. Przed spotkaniem wiedziałem, że ma lekki uraz i raczej będzie pauzował, więc zdawałem sobie sprawę z tego, że będę musiał zagrać dłużej i skuteczniej- komplementował swojego kolegę Amerykanin.

W rozmowie z naszym portalem zawodnik przyznał, że cieszy się z tak dobrego spotkania całej drużyny. Amerykanin przyznał jednak, że trener Igor Milicić nie był do końca zadowolony z tego, jak wyglądała obrona Anwilu w pierwszej połowie.

- To spotkanie było niesamowite. Nie mogę powiedzieć, czy najlepsze w sezonie, bo tak długo tu nie jestem, ale na pewno najlepsze odkąd gram w barwach Anwilu. Trener nam w przerwie mówił, że nie możemy bronić w taki sposób, że straciliśmy zbyt dużo punktów i że taka gra w obronie nie przystoi Anwilowi. Wiemy, że musimy to poprawić w kolejnych starciach - mówił rozgrywający Anwilu.

ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki: nawet jeśli urwie mi nogę, do końca będę walczył o życie

- Cieszę się ze względu na naszych fanów - mogliśmy im dać sporo radości naszymi popisami strzeleckimi. Wiem jak nasza gra wyglądała w ostatnich tygodniach i taka wygrana im się teraz należała - dodał.

James Washington w pierwszej piątce zagrał po raz drugi w tym sezonie. Po raz pierwszy miało to miejsce w Radomiu, ale tam włocławianie przegrali z miejscową Rosą. W niedzielę Amerykanin dał popis gry, zdobywając 28 punktów i dokładając do tego 4 asysty.

- Gra w pierwszej piątce to dla mnie nic nowego, praktycznie przez cała karierę byłem pierwszym rozgrywającym. W Anwilu często schodzę z ławki i chcę drużynie dać dużo energii. Nie ma dla mnie różnicy, czy zaczynam z ławki czy nie.. W tym sporcie liczą się wygrane, a to w Anwilu wychodzi nam świetnie - zakończył.

Komentarze (0)