Przede wszystkim wyjście z grupy - rozmowa z Adamem Wójcikiem, zawodnikiem PBG Basketu Poznań

O rywalizacji z Polpharmą, grze w Poznaniu i reprezentacji Polski rozmawialiśmy z Adamem Wójckiem, który we wtorek zakończył z PBG Basketem Poznań rywalizację w obecnym sezonie.

Jarosław Galewski: W meczu z Polpharmą nie mieliście odpowiedzi na trzy punktowe rzuty waszych rywali. Czy to zadecydowało o waszej porażce?

Adam Wójcik: Na pewno tak. To niewiarygodne, jakie rzuty za trzy wpadały naszym rywalom, ale taki właśnie jest sport. Polpharma startowała do tej rywalizacji z piątego miejsca, my z dwunastego. Nasi rywale grali przez cały sezon na wysokim poziomie i chyba zasłużenie pokonali nas dwa razy. Trzeba przyznać, że awans do play off im się po prostu należał.

Sezon się dla was zakończył. Jakby go pan podsumował?

- Nie da się ukryć, że był to bardzo ciężki sezon. Było w nim bardzo wiele zarówno fajnych momentów jak i tych złych. Pierwsza runda była w naszym wykonaniu naprawdę słaba z powodu dużej liczby kontuzji. Ja doszedłem do zespołu dopiero w końcówce pierwszej fazy rozgrywek i udało się wygrać tylko jedno spotkanie. W drugiej rundzie było już znacznie lepiej. Wygraliśmy więcej meczów i można powiedzieć, że gdybyśmy grali na tym samym poziomie w pierwszej fazie sezonu, to na pewno zajęlibyśmy wyższą pozycję w ligowej tabeli. Teraz można już tylko gdybać.

Przed spotkaniem z Polpharmą doszło do miłej uroczystości. Został pan uhonorowany i wyróżniony za rozegranie 600 spotkań w polskiej lidze...

- To bardzo piękne wydarzenie. Dziękuję wszystkim za pamięć, za całą uroczystość i piękną pamiątkę. Nie da się ukryć, że 600 spotkań to naprawdę spora dawka grania. Trzeba wylać wiele potu i włożyć wiele wysiłku, żeby osiągnąć taki wynik. Na to wszystko składa się praca przez wiele lat.

Od długiego czasu znajduje się pan w niesamowitej formie. Jaka jest recepta na grę na tak wysokim poziomie?

- Powiem szczerze, że sam chciałbym to wiedzieć. Mam po prostu to szczęście, że nigdy nie miałem żadnej poważniejszej kontuzji. Staram się robić na treningach to, co potrafię. Zawsze się przykładałem do swoich obowiązków. Poza tym, nie da się ukryć, że bardzo dbam o swój organizm i to bez wątpienia jest jeden z czynników, który pozwala grać tak długo.

Jak długo Adam Wójcik będzie w tak znakomitej dyspozycji?

- Ciężko mi w tej chwili odpowiadać na tak postawione pytanie. W tej chwili sezon nam się skończył. Do przygotowań reprezentacji pozostał jeszcze długi okres. W takiej sytuacji będę musiał sobie jakoś poradzić i zorganizować samodzielnie jakieś treningi.

W pana przypadku nie do końca możemy mówić o końcu sezonu, ponieważ wystąpi pan jeszcze w Meczu Gwiazd. Jak Adam Wójcik traktuje takie spotkania?

- Na pewno są to wyjątkowe mecze. Można powiedzieć, że to chwila relaksu dla zawodników. Takie spotkania organizowanie są przede wszystkim dla kibiców koszykówki. Fani mają doskonałą okazję, żeby zobaczyć kilka ciekawych akcji. Być może w takich meczach nie ma emocji porównywalnych do tych w lidze, ale na pewno jest świetna zabawa z koszykówką. Wiadomo, że jest tak do pewnego momentu, ponieważ później każdy chce odnieść zwycięstwo. W każdym takim pojedynku nadchodzi chwila, w której zabawa przeradza się po prostu w rywalizację na serio.

Takie spotkania odbywają się w decydującej części sezonu i mówi się, że dlatego każdy z was nie gra na maksimum swoich możliwości. Czy sądzi pan, że lepszym rozwiązaniem, które mogłoby przyczynić się też do promocji koszykówki, byłoby rozgrywanie Meczu Gwiazd w innym terminie?

- Ciężko powiedzieć, ponieważ na przykład po sezonie każdy chce jechać jak najszybciej do domu. Jak wiadomo, w polskiej lidze gra stosunkowo dużo obcokrajowców. Tak naprawdę po dziesięciu miesiącach spędzonych w naszym kraju ci zawodnicy są stęsknieni za domem. Trudno im się dziwić. To normalne, że po ostatnim spotkaniu każdy chce jak najszybciej pojechać w swoje strony. Organizacja takich spotkań po sezonie byłaby przedsięwzięciem trudnym do zrealizowania.

Jaka jest szansa, że będzie pan nadal występował w Poznaniu?

- To nie jest pytanie do mnie. Decyzję podejmie trener i zarząd poznańskiego klubu. Wydaje mi się, że do konkretnych rozmów na pewno dojdzie. Trudno mi jednak powiedzieć, kiedy to będzie. Ciężko mi coś więcej powiedzieć.

Ale bierze pan pod uwagę kolejny sezon na polskich parkietach?

- Myślę, że tak. Zobaczymy, jak to wszystko się potoczy. Ja niczego nigdy nie przesądzam. Wiadomo, że po sezonie jest chwila dla siebie a także rodziny. Na pewno chcę teraz trochę odetchnąć, a później zobaczymy, jak potoczą się sprawy.

Zmieńmy temat naszej rozmowy. Wkrótce czeka nas Eurobasket. Na co będzie stać reprezentację Polski w mistrzostwach Europy?

- Przede wszystkim chcemy wyjść z grupy. Myślę, że to cel realny, który na pewno możemy zrealizować. Mamy przed sobą Turcję, Litwę i Bułgarię. Pierwszy mecz gramy z tą ostatnią drużyną i musimy zrobić wszystko, żeby odnieść w nim zwycięstwo. Na pewno bardzo silnym rywalem będą Litwini, którzy w Europie znaczą naprawdę wiele. Turcja również posiada w swoich szeregach koszykarzy, którzy na co dzień grają w lidze NBA. Czeka nas ciężka przeprawa, ale moim zdaniem – pod warunkiem, że przyjadą wszyscy zawodnicy – jesteśmy w stanie nawiązać walkę z każdym. Pokazaliśmy na ostatnich mistrzostwach w Hiszpanii, że potrafimy grać z Francją czy Włochami. Niewiele brakło, żebyśmy wygrali. Wszystko jest do zrobienia.

Czy sądzi pan, że tak wielka impreza jak Eurobasket, która w dodatku będzie rozgrywana w naszej ojczyźnie, jest w stanie wyciągnąć polską koszykówkę z kryzysu?

- Rzeczywiście, takie są chyba w tej chwili realia. Myślę, że ta impreza i reprezentacja może pomoc polskiej koszykówce. Wydaje mi się, że może to być motor napędowy dla zespołów, a także młodych ludzi, którzy być może zaczną trenować tę dyscyplinę. W jakimś stopniu możemy wiązać z tym nadzieje.

A jakie ma pan zdanie na temat nadawania polskiego obywatelstwa zawodnikom zagranicznym, którzy mieliby występować w naszej reprezentacji?

- To są decyzję związku i ja nie zamierzam się na ten temat wypowiadać, ponieważ znam przykłady McNaulla, Nordgaarda, którzy byli w reprezentacji Polski i tak naprawdę to wszystko szybko się skończyło. Można powiedzieć, że oni nam zbyt wiele nie pomogli. Powiem szczerze, że raczej wstrzymywałbym się od naturalizowania Logana, ale związek podjął taką a nie inną decyzję i nie chcę jej za bardzo komentować. Na pewno przyjmiemy Logana w odpowiedni sposób, jeżeli znajdzie się w zespole. Mogę zapewnić, że będziemy grać wszyscy razem i zrobimy wszystko, żeby wygrywać.

W kadrze ma grać David Logan. Wydaje się jednak, że w Polsce nie brakuje młodych zdolnych zawodników, którzy mogliby występować na jego pozycji. Tacy gracze jak Paweł Kikowski czy Iwo Kitzinger może nie posiadają takich umiejętności, ale przecież chcemy stawiać na młodzież. Kiedy jeśli nie teraz?

- Zgadza się. Tacy koszykarze muszą kiedyś wejść w dorosły basket i zacząć rywalizację w poważnych imprezach. Jest niewiele zawodników, którzy grali w mistrzostwach Europy. Poza tym, gramy u siebie i myślę, że w tym wypadku ci gracze poczuliby smak wielkiej koszykówki.

Komentarze (0)