Drużyny Rosy Radom i Stelmetu BC Zielona Góra spotkały się już po raz dwudziesty drugi. Tym razem górą byli mistrzowie Polski, którzy zrewanżowali się przeciwnikowi za porażkę w meczu o Superpuchar Polski (77:81), rozpoczynającym sezon 2016/2017. Emocji nie zabrakło, a o końcowym rezultacie zadecydowała dogrywka.
Przemysław Zamojski zgodził się ze stwierdzeniem, że po raz kolejny kluczowa w rywalizacji obu zespołów okazała się obrona. Ekipa z Winnego Grodu pozwoliła zdobyć rywalom 65 punktów, a sama rzuciła ich 66. - Spotkały się dwa teamy, które w lidze grają najlepiej w defensywie, więc można było poniekąd spodziewać się tego, że rywalizacja będzie bardzo fizyczna i będzie walka na całego w obronie - przyznał.
Po trzech kwartach przyjezdni prowadzili w hali MOSiR 52:42. W czwartej odsłonie zdołali dopisać do swojego dorobku zaledwie osiem "oczek", zaś gospodarze - 18. Potrzebnych było więc pięć dodatkowych minut. - My się cieszymy, że się nie załamaliśmy i doprowadziliśmy do dogrywki, w której wygraliśmy. Mówiliśmy sobie na time-outach, że jak już doprowadziliśmy do tego dodatkowego czasu gry, gdzie w Lidze Mistrzów przegrywaliśmy pechowo, teraz musi być inaczej. To się udało - podkreślił 30-latek.
W hicie piętnastej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki nie brakowało twardej, męskiej walki i ostrych starć pod obiema tablicami. - Dwie bardzo fizyczne drużyny się spotkały. Można było zaobserwować, że nie ma odpuszczania, gra była nawet na pograniczu fauli niesportowych, ale to jest taka rywalizacja. Każdy chciał wygrać to spotkanie - zaznaczył obwodowy.
ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: to, co przeżyłam, było dla mnie dramatem
Do niedzielnego pojedynku Stelmet przystąpił bez chorego Nemanji Djurisicia. Na ławce rezerwowych zawody rozpoczęli między innymi Łukasz Koszarek i właśnie Zamojski. - Wytrzymaliśmy trudy tego meczu, mimo iż mieliśmy wielu zawodników przeziębionych. Rosa pokazała, że jest bardzo mocnym zespołem, ale my wytrzymaliśmy w końcówce - zwrócił uwagę reprezentant Polski.
Przez ponad 20 minut spędzonych na parkiecie zdobył dziewięć punktów. Miał cztery zbiórki, asystę i przechwyt. To jednak nie on, a Koszarek oddał rzut na wagę triumfu. - Przez większość spotkania udało się go zachować, aby miał siły na tę ostatnią akcję. Wykończył ją, z czego bardzo się cieszymy, bo to niezwykle ważne zwycięstwo dla nas - nie ukrywał Zamojski.