Artego Bydgoszcz było zdecydowanym faworytem wyjazdowego pojedynku z Ostrovią Ostrów Wlkp., jednak na parkiecie wicemistrzynie Polski musiały się mocno napracować. O ile po pierwszej połowie wszystko przebiegało pod zdecydowane dyktando faworyta, o tyle po przerwie zrobiło się interesująco.
Po dwudziestu minutach gry Ostrovia miała na swoim koncie zaledwie... 20 punktów. Do Artego traciła aż 14 oczek. - Rywalkom trzeba pogratulować walki. Zawodniczki nie poddały się i w trzeciej kwarcie wyszły nawet na prowadzenie. Należy docenić charakter, jaki mają - komplementował beniaminka Tomasz Herkt, szkoleniowiec Artego.
O ile z pierwszej połowy opiekun bydgoszczanek mógł być w pełni usatysfakcjonowany, o tyle trzecia kwarta szybko zamazała ten obraz. - Wyszliśmy wtedy jak po swoje. Póki nasza defensywa prezentowała się dobrze, to wszystko było ok. Być może taka kwarta była nam potrzebna, żeby wyciągnąć wnioski - komentował.
Wygrana w Ostrowie była obowiązkiem dla Artego. Nikt w Bydgoszczy nie ukrywa, że zespół jest zainteresowany walką o najwyższe cele. - Tak, jak w poprzednich sezonach, zamierzamy bić się o medale - mówi krótko Herkt.
ZOBACZ WIDEO Demolka! Barcelona nie dała szans rywalowi. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN][ZDJĘCIA ELEVEN]
W sobotę w ekipie wicemistrzyń zadebiutowały Bernice Mosby i Erin Rooney. Pierwsza zaliczyła 16 punktów i 10 zbiórek. W obu tych aspektach będąc najlepszą w drużynie. Druga w 20 minut oddała jeden niecelny rzut z gry, zaliczyła trzy zbiórki, asystę i dwa przechwyty.
Do gry wróciła również Martyna Koc, która w końcu uporała się z problemami ze ścięgnem Achillesa. Artego jest zatem w pełni gotowe na drugą, decydującą część sezonu.