Igor Milicić: Od kilku lat rywalizujemy z Rosą

PAP / Tytus Żmijewski / Igor Milicić ma powody do zadowolenia
PAP / Tytus Żmijewski / Igor Milicić ma powody do zadowolenia

Anwil Włocławek kolejny raz musiał uznać wyższość Rosy Radom, przegrywając w trzynastej kolejce Polskiej Ligi Koszykówki 61:74. Igor Milicić zanalizował przyczyny porażki z wicemistrzami kraju.

Trzynasta kolejka Polskiej Ligi Koszykówki okazała się pechowa dla Anwilu, który przegrał na wyjeździe z Rosą 61:74. Dla Rottweilerów była to szósta porażka w bieżącym sezonie, wskutek czego spadli na piąte miejsce w tabeli.

Spotkanie dostarczyło wielu emocji i mogło się podobać kibicom. - Był to typowy mecz walki, w którym obie drużyny postawiły na twardą obronę. Oba zespoły już od kilku lat ze sobą rywalizują - podkreślił Igor Milicić, nawiązując tym samym do krótkiej, ale już bogatej historii pojedynków pomiędzy ekipami z Kujaw i Mazowsza. W sezonie 2013/2014 radomianie wyeliminowali włocławian w ćwierćfinale, podobnie było w półfinale poprzednich rozgrywek.

- Na początku trzeciej kwarty straciliśmy koncentrację i nie graliśmy na takiej intensywności, jak wcześniej. Rosie udało się trafić parę trudnych rzutów, przede wszystkim Gary'emu Bellowi i Jordanowi Callahanowi, i zrobili tę przewagę - trener wskazał główne przyczyny porażki. Tę część jego podopieczni przegrali 11:20.

W ostatnich dziesięciu minutach przyjezdni zbliżyli się do przeciwników na kilka punktów, ale nie byli w stanie ich "przełamać". - W pewnym momencie mieliśmy też szansę wrócić do meczu, bo graliśmy bardzo przyzwoite zawody w obronie, ale z otwartych pozycji nie udało się nawiązać kontaktu i doprowadzić do nerwowej końcówki - nie ukrywał szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar: Na każdym kroku czyhają pułapki i niespodzianki (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

- Mieliśmy problem w ataku, popełniliśmy parę strat, co pozwoliło Rosie wyprowadzić szybkie ataki i "rozkręcić się". Wiemy, że Rosa lubi grać szybkim atakiem - kontynuował Milicić.

Mecz w Radomiu był drugim występem Jamesa Washingtona w barwach nowego zespołu. Po niespełna dwóch minutach, jakie zagrał przeciwko BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski, w spotkaniu z Rosą wybiegł w pierwszej "piątce", otrzymując aż 24 minuty. Zdobył osiem punktów. - Na pewno da to, czego nam brakowało. Nie można oczekiwać tego, że w pierwszym meczu będzie błyszczał i grał tak, jak byśmy tego oczekiwali, tym bardziej przeciwko Rosie, która gra twardo w obronie - opiekun skomentował grę Amerykanina. Rozgrywający trafił 2/9 rzutów z gry, w tym 1/7 z dystansu.

Źródło artykułu: