Niespełna dwa tygodnie temu, a dokładnie 15 grudnia, Łukasz Bonarek został wypożyczony z Rosy Radom do TBV Startu Lublin. Zdążył już zadebiutować w nowej drużynie - w poprzedni weekend podopieczni Davida Dedka rywalizowali na wyjeździe z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski. Przegrali tamten mecz 56:85, a skrzydłowy zaliczył 10,5 minuty, zdobywając w tym czasie pięć punktów.
W środowy wieczór, w ramach dwunastej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki, jego zespół podejmie wicemistrzów Polski. W barwach klubu z Radomia - najpierw w pierwszoligowych rezerwach, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym i w europejskich pucharach - 23-latek występował od 2014 roku. W poprzednim sezonie zdobył z Rosą drugie miejsce w ekstraklasie oraz Puchar Polski, a na początku bieżących zmagań sięgnął po superpuchar.
Od początku obecnych rozgrywek nie mógł jednak odnaleźć wcześniejszej formy. Co prawda większość spotkań zaczynał w pierwszej "piątce", lecz szybko siadał na ławce, kończąc pojedynki z minimalną lub zerową zdobyczą punktową. W jedenastu meczach sezonu 2016/2017 zdobył dla Rosy zaledwie 13 "oczek".
Za niespełna dwie godziny zadebiutuje przed lubelską publicznością w barwach Startu. Starcie z ekipą prowadzoną przez Wojciecha Kamińskiego będzie miało dla niego spore znaczenie. - Motywacja na pewno jest duża, ale nie przygotowuję się w jakiś szczególny sposób. Trenuję normalnie, tak jak przed każdym meczem - mówi Bonarek.
Zespół z Lubelszczyzny zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. W czterech dotychczasowych spotkaniach na poziomie PLK przeciwko Rosie nie wygrał ani razu. W środowy wieczór będzie chciał przerwać tę niechlubną serię. Nie ma jednak co ukrywać, że zdecydowanym faworytem konfrontacji są przyjezdni.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy