NBA: klęska Wizards, przeciętny Marcin Gortat

PAP/EPA / TANNEN MAURY
PAP/EPA / TANNEN MAURY

Washington Wizards fatalnie spisali się w wyjazdowym meczu z Milwaukee Bucks, wskutek czego przegrali aż 96:123. Marcin Gortat spisał się przeciętnie. Polak zdobył 8 punktów i zebrał 6 piłek, i rozdał 3 asysty.

O ile we własnym obiekcie podopieczni Scotta Brooksa radzą sobie coraz lepiej, o tyle na wyjazdach wciąż mają mnóstwo problemów. Czarodzieje przegrali trzy ostatnie spotkania poza domem, a ogółem w tym sezonie wygrali tylko trzy z trzynastu meczów na obcym terenie. To jeden z najgorszych bilansów w Konferencji Wschodniej.

W konfrontacji z Bucks Marcin Gortat i spółka nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Tylko w pierwszej kwarcie dotrzymywali kroku gospodarzom i to też nie do końca. Stołeczna drużyna z trudem wychodziła na prowadzenie, a w szczytowym momencie miała raptem trzy punkty więcej niż Koziołki.

Tymczasem Milwaukee szybko przejęli kontrolę nad meczem i już w drugiej kwarcie mieli wyraźną przewagę. Zresztą beznadziejnie spisywała się obrona Wizards. Do przerwy Bucks zdobyli aż 73 punkty. Nic dziwnego, że gospodarze byli na prowadzeniu. W drugiej połowie udało im się nie tylko utrzymać przeciwnika na dystans, ale nawet powiększyć rozmiary zwycięstwa.

Kapitalnie zagrał Giannis Antetokounmpo, który zdobył aż 39 punktów i dołożył do tego 8 zbiórek, 6 asyst, 2 przechwyty oraz blok. Wspomniany wcześniej Gortat nie zachwycił. Polak uzbierał 8 punktów (4/8 z gry), zebrał 6 piłek i rozdał 3 asysty. Najlepszymi strzelcami Wizards byli Otto Porter i John Wall, którzy zakończyli spotkanie z dorobkiem 18 "oczek". Drugi z wymienionych dołożył jeszcze 10 asyst.

Do prawdziwego pogromu doszło w Cleveland. Co prawda nie wskazuje na to końcowy rezultat, ale tylko dlatego, że w ostatniej odsłonie Cavs rozluźnili szyki i pozwolili Brooklyn Nets na zmniejszenie rozmiarów porażki.Wcześniej była deklasacja. Goście ani razu nie znajdowali się na prowadzeniu, a obrońcy tytułu momentami grali jak z nut.

Zawodnicy Tyronna Lue wprost fenomenalnie grali przez trzy kwarty. Mistrzowie NBA trafiali na wysokiej skuteczności i w szczytowym momencie mieli... 46 punktów przewagi nad rywalem! Taka sytuacja miała miejsce pod koniec trzeciej odsłony. Co ciekawe, mimo imponującego triumfu żaden z graczy Cavs nie zdołał przekroczyć granicy 20 punktów. Najlepiej spisał się LeBron James, który zdobył 19 punktów, ale w triumfie miało udział znacznie więcej zawodników.

Inaczej niż w przypadku zwycięstwa Thunder. Grzmot pokonał na wyjeździe Boston Celtics, a pierwsze skrzypce odegrał - jakżeby inaczej - Russell Westbrook. 28-letni koszykarz grał fantastycznie. Trafił 13 z 25 rzutów z gry oraz 14 z 16 osobistych. Oprócz tego świetnie zbierał i asystował. Tym samym po raz kolejny w sezonie (konkretnie po raz czternasty) popisał się triple-double. Na jego koncie ostatecznie znalazło się 45 punktów, 11 zbiórek i 11 asyst. Liczby robią wrażenie.

Zwycięską serię kontynuują byli mistrzowie NBA. Warriors wygrali na wyjeździe z Detroit Pistons. Dla podopiecznych Steve'a Kerra nie był to łatwy mecz, gospodarze mocno naciskali i jeszcze w czwartej kwarcie znajdowali się na prowadzeniu, ale w decydującym momencie lepiej zagrali Wojownicy.

A tych do wygranej poprowadził Kevin Durant. 28-letni zawodnik miał 13/18 z gry i zakończył starcie z dorobkiem 32 punktów, 8 zbiórek i 3 asyst w 31 minut. Oprócz niego dobrze spisał się Stephen Curry, autor 25 punktów, 8 asyst i 3 zbiórek.

Charlotte Hornets - Chicago Bulls 103:91 (22:26, 26:14, 27:27, 28:24)
(Batum 20, Walker 20, Zeller 13, Kaminsky 13, Kidd-Gilchrist 12 - Butler 26, McDermott 15, Wade 12, Mirotić 11, Gibson 10)

Orlando Magic - Los Angeles Lakers 109:90 (30:14, 27:26, 29:29, 23:21)
(Payton 25, Ibaka 19, Augustin 11, Vucević 11, Watson 11 - Clarkson 18, Russell 15, Williams 13, Deng 11)

Boston Celtics - Oklahoma City Thunder 112:117 (28:25, 26:33, 25:30, 33:29)
(Thomas 34, Horford 23, Johnson 17, Bradley 16 - Westbrook 45, Kanter 20, Sabonis 20)

Cleveland Cavaliers - Brooklyn Nets 119:99 (29:15, 37:25, 32:17, 21:42)
(James 19, Thompson 16, Love 14, Dunleavy 14, Frye 12, Felder 11 - Lopez 16, Dinwiddie 13, Kilpatrick 12, Bennett 11, Lin 10)

Detroit Pistons - Golden State Warriors 113:119 (32:33, 27:24, 25:31, 29:31)
(Harris 26, Caldwell-Pope 25, Jackson 17, Drummond 15 - Durant 32, Curry 25, Thompson 17, McGee 15)

Memphis Grizzlies - Houston Rockets 115:109 (25:31, 29:18, 23:26, 38:34)
(Conley 24, Randolph 16, Gasol 16, Carter 14, Ennis III 13 - Anderson 31, Gordon 17, Harden 16, Harrell 16, Beverley 13)

Milwaukee Bucks - Washington Wizards 123:96 (37:29, 36:29, 27:20, 23:18)
(Antetokounmpo 39, Parker 21, Brogdon 17, Monroe 12, Snell 11 - Porter Jr 18, Wall 18, Morris 14, Beal 10, Gortat 8)

Minnesota Timberwolves - Sacramento Kings 105:109 (26:25, 29:26, 30:27, 20:31)
(LaVine 40, Towns 20, Wiggins 15, Rubio 13 - Cousins 32, Toliver 17, Lawson 15, Koufos 12, Barnes 10)

New Orleans Pelicans - Miami Heat 91:87 (25:28, 19:21, 20:19, 27:19) 
(Davis 28, Holiday 22, Galloway 11 - Dragić 23, Winslow 12, T. Johnson 11, J. Johnson 11, Whiteside 10)

Denver Nuggets - Atlanta Hawks 108:109 (29:29, 26:22, 27:31, 26:27)
(Gallinari 21, Chandler 19, Mudiay 17, Harris 12, Barton 12 - Schroder 27, Millsap 20, Muscala 13, Sefolosha 12, Humphries 10)

Phoenix Suns - Philadelphia 76ers 123:116 (24:31, 29:35, 28:19, 42:31)
(Bledsoe 24, Booker 23, Warren 19, Tucker 15, Chandler 15, Knight 12 - Embiid 27, Rodriguez 21, Covington 16, Ilyasova 14, Henderson 11)

Utah Jazz - Toronto Raptors 98:104 (29:28, 22:28, 23:16, 24:32)
(Hayward 23, Lyles 19,Mack 17, Gobert 13 - Lowry 36, DeRozan 24, Valanciunas 14, Ross 10)

Portland Trail Blazers - San Antonio Spurs 90:110 (27:27, 18:30, 27:30, 18:23)
(McCollum 16, Lillard 16, Leonard 16, Crabbe 10 - Leonard 33, Mills 23, Aldridge 18, Simmons 10)

Los Angeles Clippers - Dallas Mavericks 88:90 (24:21, 27:29, 21:18, 16:22)
(Crawford 26,Rivers 16, Redick 11, Speights 10 - Barnes 24, Nowitzki 17, Matthews 16, Williams 12)

ZOBACZ WIDEO Janusz Kowalski: chcemy wspierać wyłącznie piłkę ręczną

Źródło artykułu: