W środowy wieczór Rosa Radom była o krok od sprawienia sensacji. Nieznacznie, bo 63:66, przegrała na wyjeździe z KK Neptunasem Kłajpeda, liderem grupy C Basketball Champions League. Poza pierwszą, przegraną 6:16 kwartą, w kolejnej wicemistrzowie Polski z nawiązką odrobili straty, prowadząc 31:29 przy zejściu do szatni.
W pewnym momencie przyjezdni wygrywali pięcioma punktami, ale w bardzo dramatycznej i emocjonującej końcówce nie potrafili postawić kropki nad "i". - Przegraliśmy, ale jestem zadowolony z tego, jak się spisaliśmy - podkreślił na konferencji prasowej Wojciech Kamiński.
W wielu sytuacjach jego podopieczni bardzo dobrze spisywali się w obronie, wskutek czego gospodarze musieli uciekać się do rzutów z dystansu, które, na nieszczęście przedstawiciela PLK, z nadzwyczajną, jak na dotychczasowe spotkania, regularnością trafiali. Wykorzystali 10 z 25 prób zza łuku. Natomiast goście umieścili w koszu 9 z 31 takich zagrań.
- Próbowaliśmy grać agresywnie, takie też było nasze główne założenie. Z minuty na minutę graliśmy coraz lepiej, szanowaliśmy piłkę, czyli tak, jak wymagam od swoich zawodników - przyznał Kamiński.
W kluczowych momentach dwukrotnie z dystansu chybił Michał Sokołowski. - Jedyna rzecz, do której mam zastrzeżenia, to zbyt mało celnych rzutów z otwartych pozycji. Jeżeli chcemy wygrywać z tak klasowym przeciwnikiem, musimy takie próby wykorzystywać - zaznaczył trener Rosy.
ZOBACZ WIDEO Michał Kołodziejczyk: Mecz Legii z BVB? Masakra piłą mechaniczną (źródło: TVP SA)