Podopieczni Artura Gronka, po przegranej pierwszej kwarcie 20:21, w kolejnych odsłonach prezentowali się już lepiej, czego efektem jest pewne zwycięstwo. - Mimo wszystko trzeba było się napracować. Na początku graliśmy za mało agresywnie, później było lepiej i ostatecznie jest spokojny wynik. Wykonaliśmy swoją pracę i jedziemy dalej - powiedział Łukasz Koszarek.
Gra Stelmetu BC Zielona Góra w starciu z Szolnoki Olaj mogła podobać się zgromadzonym w hali Centrum Rekreacyjno-Sportowego kibicom. - Wiele rzeczy cieszyło. Na przykład gra w ataku, była swoboda, brak nerwowości i tyle. Nie ma co wyciągać wniosków po takim spotkaniu i pewnym zwycięstwie - przyznał kapitan zielonogórskiej ekipy. Fani mogli oklaskiwać efektowne zagrania w wykonaniu mistrzów Polski. - Próbujemy zapełnić halę. Alley-opp i może jakaś zniżka na bilety i na następnym spotkaniu będzie komplet. Bardzo w to wierzę - zażartował rozgrywający.
Biało-zieloni mogli zbudować jeszcze większą przewagę nad węgierską drużyną, jednak jak uważa Koszarek, tzw. "małe" punkty w kontekście rewanżu z Szolnoki Olaj nie są najważniejszą kwestią. - Tak czy siak trzeba wygrać w rewanżu, więc myślę, że małe punkty nie są najważniejsze. Po prostu każdy musi dostać swoje minuty. W takich meczach niektórzy muszą złapać pewność siebie, bo potrzebujemy 10 zawodników. Sezon jest długi, mamy teraz zwariowany terminarz, spotkanie za spotkaniem. Nie ma na nic czasu, więc w takich pojedynkach musimy budować formę - dodał Koszarek.
ZOBACZ WIDEO LeBron James przeszedł do historii (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}