Łukasz Pacocha: Chciałbym z Legią awansować do TBL

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski

Doświadczony rozgrywający w ostatnich dniach zamienił Spójnię Stargard na Legię Warszawa. Dla Łukasza Pacochy będzie to powrót do domu po 14 latach.

Przenosiny Łukasza Pacochy do Warszawy odbiły się szerokim echem. Wszak Legia dysponować będzie teraz dwoma rozgrywającymi, którzy uważani są za najlepszych w I lidze. 34-letni kreator gry uważa, iż może bardzo dobrze uzupełniać się z Łukaszem Wilczkiem.

WP SportoweFakty: Poprzedni sezon w Spójni Stargard był dla pana bardzo udany. Było dużo ofert?

Łukasz Pacocha: Pojawiały się różne oferty. Najkonkretniejszą dostałem jednak z Legii Warszawa. Do podjęcia decyzji przekonał mnie trener Piotr Bakun, przy którym stawiałem pierwsze kroki w koszykówce. W stolicy jest mój rodzinny dom, na dodatek podoba mi się cel Legii na nowy sezon. Chciałbym zasmakować awansu i zapisać to w swoim CV.

Długo zastanawiał się pan nad ofertą Legii?

- Wydaje mi się, że nie trwało to długo. Byłem zdecydowany, chciałem po 14 latach wrócić do domu. Musieliśmy się tylko dogadać pod względem finansowym.

ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Austria - Węgry. Zobacz animacje bramek (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Już w poprzednim sezonie spekulowano, iż Łukasz Pacocha może wrócić do Legii. Było coś na rzeczy?

- Zgadza się, był taki temat. Nie miałem podstaw jednak, aby zrezygnować z gry w Spójni Stargard. Jak się coś zaczyna, to zawsze chce się to skończyć. Może nie był to do końca udany sezon, ale udało nam się uniknąć play-outów.

Na papierze skład Legii prawdopodobnie będzie wyglądał najlepiej w I lidze. Nie boicie jeszcze większej presji?

- Presja będzie, ale zawodnicy muszą sobie z nią radzić. Dla mnie jest to żaden problem. Wiadomo, że nazwiska nie grają. Musimy stworzyć kolektyw, zarówno na parkiecie jak i poza nim. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie. Zespół jest doświadczony i wie, jaki Legii przyświeca cel. Drużyna jest ważniejsza niż indywidualne statystyki.

Na pana pozycji występuje w Legii Łukasz Wilczek. Jest możliwość, że będziecie równocześnie występować na parkiecie?

- Jest to ciężkie pytanie, nie chcę wypowiadać się za trenera. W przeszłości grałem w drużynach, w których występowałem również jako rzucający obrońca. Dla mnie nie jest to problem. Uważam, że jesteśmy z Łukaszem innymi zawodnikami, sporo się różnimy. Mam nadzieję, że przeciwnikom będzie ciężko nas zatrzymać w obronie. Każdy z nas wniesie coś innego do zespołu.

Śledzi pan ruchy transferowe w I lidze?

- Tak, cały czas obserwuje. Jest bardzo ciekawie.

Imponują panu transfery, choćby Max Elektro Sokoła Łańcut? W ostatnich dniach klub zmienił również Adrian Mroczek-Truskowski, który trafił do Prudnika. Mogą te zespoły zagrozić Legii?

- Na razie ciężko powiedzieć kto będzie mocny. W tamtym sezonie nikt nie spodziewał się, że Nysa Kłodzko będzie w stanie awansować do play-off. Zespół z Prudnika czy z Pruszkowa również zaskoczył. Trener Kaszowski zawsze tworzy ciekawy zespół, który będzie groźny dla każdego.

Ciekawym ruchem jest przejście Adriana Mroczka do Pogoni, pewnie chciał być bliżej domu. Na pewno jest to duży plus dla zespołu z Prudnika, który na własnej hali jest bardzo groźny.

Czego panu życzyć przed sezonem?

- Awansu do ekstraklasy oraz zdrowia, gdyż jest ono najważniejsze.

Rozmawiał Jakub Artych

Komentarze (0)