Sytuacja Energi Czarnych Słupsk po drugim spotkaniu rozgrywanym w Toruniu nie była najlepsza. Nie dość że Czarne Pantery przegrały wyraźnie z Polskim Cukrem Toruń, to na dodatek straciły Kacpra Borowskiego. To drugi Polak, który wypadł z rotacji. Z urazem walczył bowiem także Jarosław Mokros, który w Toruniu się stawił, ale na parkiecie się nie pojawił.
Ewentualny brak Mokrosa i Borowskiego we wtorkowym meczu w Słupsku byłby olbrzymim problemem dla Donaldasa Kairysa, litewskiego szkoleniowca Energi Czarnych. Wówczas jedyną nominalną "czwórką" w zespole byłby Grzegorz Surmacz.
Jarosław Mokros widząc spore problemy kadrowe postanowił zaryzykować i pomóc drużynie. Skrzydłowy, mimo bólu, wyszedł na parkiet. Jego powrót okazał się kluczowy dla losów spotkania. Zawodnik na bosku spędził 15 minut, zdobywając w tym czasie 11 punktów. Koszykarz trzy z czterech rzutów z dystansu.
"Profesor" Mokros trafia z dystansu:
Na pomeczowej konferencji prasowej Marcin Sałata przyznał, że Mokros zagrał na własną prośbę. - Jarek pokazał ogromny charakter. Wciąż noga go boli, ale wyszedł na parkiet. Jako klub jesteśmy mu bardzo wdzięczni, że zdecydował się pomóc w tak ważnej dla nas chwili - przyznał generalny menedżer ECS.
Do podziękowań dołączył się także trener Kairys. - Wielkie gratulacje dla Jarosława Mokrosa, który dał nam ekstra energię we wtorkowym meczu. Pokazał, że klasowym i charakternym graczem - mówił Litwin.
W sali konferencyjnej rozległy się brawa, a nieco zawstydzony całą sytuacją Mokros grzecznie podziękował i obiecał, że w czwartkowym spotkaniu jego drużyna zrobi wszystko, by zakończyć serię.
- Wyszliśmy bardzo skoncentrowani na ten mecz. Ostatnio trener zrobił takie wyliczenie, że bardzo kiepsko gramy trzecie kwarty i chcieliśmy to poprawić. Byliśmy niezwykle skoncentrowani i to przyniosło efekt. Zależy nam na tym, żeby zakończyć serię w czwartek. Potrzebujemy wsparcia naszych kibiców, którzy robią świetną robotę - zaznaczył Mokros.