Podopiecznym Emila Rajkovicia w tym sezonie do rozegrania zostało już tylko cztery spotkania. Śląsk, który dawno już stracił szanse na awans do play-offów, chce w dobrym stylu pożegnać się z obecnymi rozgrywkami.
Zawodnikom bardzo zależy na tym, aby dać swoim kibicom powody do radości i nieco zrehabilitować się za fatalne poprzednie spotkania, które wrocławianie wysoko przegrywali.
- Sezon dla nas już dawno się zakończył. Jesteśmy jednak ambitni i z szacunku do siebie i kibiców chcemy swoją pracę wykonać najlepiej jak umiemy. Nie ma sensu się obrażać. Tak robią słabi ludzie. Trzeba się wzajemnie się wspierać i walczyć dalej - przyznaje Kamil Chanas, kapitan wrocławskiego zespołu.
W ostatnich tygodniach Śląsk dobrze radzi sobie z zespołami, które aspirują do gry w play-offach. Wrocławianie najpierw uporali się z BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski, a w miniony czwartek sensacyjnie pokonali na wyjeździe Asseco Gdynia 89:79.
- Muszę pochwalić moich zawodników, którzy zrealizowali założenia przedmeczowe. Graliśmy bardzo konsekwentnie i cierpliwie w ataku, co przyniosło efekt - podkreśla Emil Rajković, szkoleniowiec drużyny ze stolicy Dolnego Śląska.
W tym tygodniu wrocławianie rozegrają dwa spotkania na przestrzeni trzech dni. W poniedziałek podopieczni Rajkovicia po raz kolejny mogą pokrzyżować plany zespołowi, który walczy jeszcze o udział w play-offach. To ekipa AZS-u Koszalin. Podopieczni Kamila Sadowskiego wygrali dwa ostatnie mecze (z Asseco i BM Slam Stalą) i wrócili do gry o pierwszą "ósemkę".
W środę Śląsk na własnym parkiecie zmierzy się z kolei z Rosą Radom, która cały czas walczy o zajęcie drugiego miejsca po zakończeniu sezonu zasadniczego.