Gliwiczanie od pierwszych sekund ustawili sobie spotkanie. Grali znakomicie i po pierwszych pięciu minutach prowadzili 13:0. Seria ta mogłaby rosnąć, ale przy Marek Piechowicz wybrał piłkę z kozła Piotrowi Plucie pomknął do kosza i zdobył pierwsze punkty dla GKS-u.
Tyszanie mieli fatalną skuteczność, a najlepszym podsumowaniem fatalnej pierwszej kwarty były trzy przestrzelone rzuty wolne Tomasz Deji w samej końcówce tej części spotkania.
W drugiej coś drgnęło w ofensywie gości, jednak na parkiecie nadal dominowali gospodarze, którzy osiągnęli nawet 21 punktów przewagi zmierzając spokojnie po triumf.
Zastanawiano się czy gospodarze zdołają utrzymać doskonałą dyspozycję po przerwie. Podopieczni Pawła Turkiewicza nie zamierzali jednak przestać. Goście grali już nieco lepiej, ale gliwiczanie wykorzystywali w tym meczu niemal każdą okazję do zdobycia punktów.
GKS starał się szarpać, starał się jak tylko mógł, aby odmienić losy meczu, ale przy 25 procentach skuteczności w rzutach z gry nie byli w stanie zrobić niczego. Gospodarzom w efektownej wygranej nie przeszkodziły nawet 24 straty. Wszystko to zbilansowali bowiem trójkami, trafiając zza łuku 12 razy na 19 prób!
18 punktów Pluty i jego pięć trójek można śmiało nazwać jednym z kluczy do wygranej. Podopieczni Turkiewicz zanotowali 52 procent w rzutach z gry i 93 z linii rzutów wolnych. Gdyby nie potężna liczba strat, można by nazwać ich występ niemal perfekcyjnym.
Tyszanie zagrali bez Tomasza Bzdyry, który miał problemy z karkiem i cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych.
GTK Gliwice - GKS Tychy 78:53 (22:11, 21:16, 20:13, 15:13)
GTK: Pluta 18, Radwański 13, Paul 10, Wróbel 9, Załucki 9, Fraś 8, Stokłosa 5, Bodych 4, Piszczek 2, Konsek 0, Podulka 0.
GKS: Barycz 12, Deja 11, Dziemba 8, Markowicz 6, Hałas 6, Piechowicz 4, Basiński 4, Szpyrka 2, Olczak 0.
[multitable table=670 timetable=493]Tabela/terminarz[/multitable]