W spotkaniu z Anwilem Włocławek sztab szkoleniowy, jak i działacze Stelmetu BC zadrżeli, ponieważ w zupełnie niegroźnej sytuacji na środku boiska Dee Bost źle postawił nogę i doznał kontuzji skręcenia stawu skokowego. Amerykanin dopiero przy pomocy kolegów zszedł na ławkę.
Na nodze szybko pojawił się krwiak, a po meczu mocno zdenerwowany Bost solidnie utykając udał się do szatni. Wydawało się, że jego występ w finałowym spotkaniu z Rosą Radom będzie niemożliwy.
Jednak w nocy z soboty na niedzielę ogromną pracę wykonał sztab medyczny Stelmetu BC, który postawił Amerykanina na nogi i zawodnik był gotowy do gry w starciu z ekipą Wojciecha Kamińskiego.
Rozgrywający na parkiecie przebywał 21 minut, zdobywając w tym czasie dziewięć punktów i trzy asysty.
We wtorek Saso Filipovski poinformował, że Amerykanin nadal odczuwa skutki kontuzji stawu skokowego, ale będzie do dyspozycji w środowym spotkaniu z Uniksem Kazań.