Mitch Kupchak, generalny menedżer zespołu, podpisał z młodym kibicem jednodniowy kontrakt, który sprawił, że Yitzi Teichman stał się pełnoprawnym graczem Los Angeles Lakers. Brał on udział w spotkaniach drużyny, mógł trenować z zawodnikami i razem z nimi wybiegł na parkiet podczas oficjalnej prezentacji przed meczem z Charlotte Hornets. Pieniądze z tytułu umowy wpłynęły na konto fundacji "Make-A-Wish".
Teichman zmaga się z nowotworem mózgu. Zapytany przez członków fundacji, jakie jest jego marzenie, nie zastanawiał się długo. - Chciałbym być graczem Lakers - odpowiedział. Drużyna udowodniła swoją wielkość i klasę i nie przeszła obojętnie obok ich wiernego fana. - Takie doświadczenie zostanie we mnie już na zawsze. Nawet nie wiem, jak mam im dziękować - dodał Yitzi.
Niesamowicie budujące jest to, że pomimo choroby, młody Teichman prezentował ogromne poczucie humoru na konferencji prasowej. Podczas, gdy większość dziennikarzy wyraźnie okazywała mu współczucie, chłopak odpowiadał w sposób zaskakujący wszystkich zgromadzonych.
- Miałem wybór. Mogłem być dobry w koszykówkę albo mieć raka. Wybrałem tę drugą ścieżkę w życiu - żartował Yitzi. Zapytany, od kiedy jest kibicem Lakers, odpowiedział: - Od momentu urodzenia. Moim pierwszym słowem było Kobe - dodał.
Chłopak potwierdził, że najlepszym lekarstwem na jego sytuację życiową jest uśmiech. - Zawsze staram się żartować, uśmiechać. A kiedy zaczyna robić się niezręcznie, żartuję jeszcze więcej i robi się jeszcze bardziej niezręcznie. Mówię rzeczy, po których ludzie zastanawiają się, czy rzeczywiście wydobyło się to z moich ust - opowiadał.
Yitzi Teichman nie otrzymał oczywiście od trenera zespołu szansy na grę w meczu NBA, jednak wspomnienia, jakie zostaną mu po tej 24-godzinnej przygodzie będą jedynymi w swoim rodzaju. To znakomita akcja zespołu Lakers, która zasługuje na uznanie.