- A mówiłem kolegom, że w Gdyni gra się cholernie ciężko - wspomina A.J. Walton, który przez dwa ostatnie sezony reprezentował barwy Asseco. Rzadko za jego czasów drużyna przegrywała w Gdynia Arenie. Nie inaczej było w poniedziałkowym spotkaniu.
Mecz z Asseco Gdynia od samego początku nie ułożył się po myśli gości z Koszalina. Już po kilku minutach gospodarze prowadzili 15:2 i mogli spokojnie kontrolować wydarzenia na parkiecie.
- Zaczęliśmy za miękko. Nie narzuciliśmy swoich warunków gry od samego początku. To był duży błąd. Zrobiło to Asseco i szybko nam odskoczyli. Później musieliśmy gonić, ale na nic to się zdało - przyznaje z kolei Piotr Dąbrowski, który w spotkaniu zdobył sześć punktów i... był drugim najlepszym strzelcem w zespole. Wszystkich przyćmił Ra'Shad James, autor 31 "oczek".
Akademicy mają za sobą już dwanaście rozegranych spotkań w Tauron Basket Lidze (najwięcej ze wszystkich drużyn). Bilans 6:6 nie jest jednak zadowalający. Ostatnio AZS przegrał wszystkie trzy mecze na wyjeździe.
- Wygraliśmy na trudnym terenie w Radomiu, ale później przyszły trzy porażki na wyjeździe. Trudno powiedzieć, co dzieje się z naszą drużyną w meczach poza domem - dodaje Dąbrowski.
W czwartek koszalinianie na wyjeździe zmierzą się z Siarką Tarnobrzeg i będą mieli szansę się zrehabilitować za wpadkę w Gdyni.
- To będzie kolejna szansa na przełamanie. Mam nadzieję, że wywieziemy stamtąd zwycięstwo - ocenia zawodnik.