Prawdziwe show w Arena Gorzów dała Laura Miskiniene, zdobywając 25 punktów i aż 21 zbiórek. Gospodyniom wyraźnie brakowało w składzie ich najwyższej koleżanki. - Zabrakło przede wszystkim fizyczności i Rebeka gwarantuje nam, że nikt by się tak nie rozhulał. Graliśmy Puchar Polski i było zadanie powstrzymać Miskiniene. Mieliśmy do tego dwóch graczy i wywiązaliśmy się z tego doskonale. Zebrała nam tylko trzy piłki w ataku, a tutaj dziewięć, z czego kilka razy dobiła i zdobyła łatwe punkty. Przegraliśmy deskę 46:33 i to był kluczowy element. Z tego zrobiło się kilka łatwych punktów dla nich, zrobili dobre akcje. Grali dobrze - podsumował spotkanie trener PolskaStrefaInwestycji Enea AJP Gorzów Wielkopolski.
Nieobecność Rebeki Mikulasikovej zmusiła gorzowskie Akademiczki do zmiany w taktyce. Ta nie do końca się sprawdziła. - Żeby zagęścić pole trzech sekund, powstrzymać Miskiniene pod koszem, to musisz coś otworzyć, zaryzykować. Jeżeli podwajamy graczy, to są otwarte pozycje do rzutu i tylko kwestia czy trafią, czy nie. Jeżeli zostawimy Miskiniene samą pod koszem, to od razu mamy kolosalny problem. Z tego biorą się punkty, czasami 2+1 - zauważył Dariusz Maciejewski.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Spotkanie zakończyło się bardzo wysokim wynikiem 84:93. Polski Cukier AZS UMCS Lublin wziął rewanż za porażkę w finale Pekao S.A. Pucharu Polski Kobiet, oddalając jednocześnie rywalki od czołowej czwórki Orlen Basket Ligi Kobiet, co przed fazą play-off jest istotne. Gorzowska drużyna ma spory kłopot bez swojej najwyższej koszykarki.
- Mimo 84 punktów zdobytych przegrywamy i robimy to takimi prostymi rzeczami, jak fizyczność. Zawsze się trzymam jednej rzeczy. To nie jest tylko mecz. Jest cały proces treningowy. Bez Rebeki nie mamy dobrego treningu, bo nie możemy sobie dobrych warunków postawić na tym treningu. Słabszy trening przekłada się na słabszą grę. Za małe mamy ryzyko, jeśli chodzi o fizyczność i z tego robią się problemy. Dobry trening bierze się z tego, że masz zdrowie, a nam tego brakowało. I tak trzeba przyznać, że były fragmenty, które mi się podobały. Mam obiektywne powody ku temu, żeby wiedzieć, dlaczego ten mecz został przegrany - tłumaczył szkoleniowiec.
Jak długa może potrwać przerwa Mikulasikovej? - Kontuzja jest bardzo poważna. Założenia są takie, że może w ogóle nie wrócić na play-offy. Zobaczymy. W zeszłym roku identyczną kontuzję miała Stephanie Jones i nie było jej ponad miesiąc. Miejmy nadzieję, że każdy organizm jest inny i Rebeka dojdzie do zdrowia, a nasze szanse w układzie play-offów się zwiększą - powiedział trener.
Rywalizacja z lubliniankami była pierwszym domowym pojedynek dla gorzowskiego AZS-u po zdobyciu Pucharu Polski. Można było sobie zresztą zrobić zdjęcie z trofeum. Nie przełożyło się to jednak znacząco na frekwencję. Ta była niezła, choć do meczów siatkarskiego Cuprum Stilonu Gorzów jeszcze daleka droga.
- Żeńska koszykówka zdecydowanie jest sportem numer jeden nie tylko w Gorzowie, ale i w całym województwie. Potwierdzamy to, zdobywając co roku medale czy sukcesy w postaci Pucharu Polski. Jesteśmy mocni. Wiadomo, że popularnością przegrywamy z siatkówką, bo to są wicemistrzowie olimpijscy - przyznał nasz rozmówca.
Po raz kolejny podkreślona została jednak ogromna rola szkolenia w gorzowskim klubie. - My mamy jednak 70 lat tradycji. Robimy swoją dobrą robotę, nie tylko w układzie pierwszego zespołu, ale i w całej piramidzie szkolenia, którą mamy, co było widać, bo gościliśmy kilkaset dzieciaków, bawiących się i mających radość z zobaczenia koszykówki na bardzo dobrym poziomie. Przyjeżdżają tu zawodniczki z poziomu WNBA. To są ich wzory do naśladowania. Tylko się z tego cieszyć, ale to się nie stworzyło w rok, dwa. To systematyczna praca trwająca od wielu, wielu lat. Jesteśmy bardzo dobrze poukładani, nie tylko organizacyjnie, ale i szkoleniowo - zakończył Dariusz Maciejewski.