Trener Startu: Miło było na to patrzeć

Michał Sikora przejął lubelską drużynę po Pawle Turkiewiczu i w debiucie cieszył się ze zwycięstwa. - Chciałbym, żeby zawodnicy grali tak w każdym meczu - podkreśla szkleniowiec.

Dotychczasowy asystent Pawła Turkiewicza nie miał wiele czasu na przygotowanie Startu do meczu. W niedzielę stanął przed trudnym zadaniem i sprostał wyzwaniu. - Powiedziałem chłopakom w szatni, że nie mają nic do stracenia, żeby bawili się koszykówką, współpracowali ze sobą na boisku i tworzyli drużynę - przyznaje Michał Sikora.

W połowie pierwszej kwarty gospodarze przegrywali z Stelmetem BC Zielona Góra 2:11, ale odrobili straty. W drugiej odsłonie mistrzowie Polski znów odskoczyli rywalowi. Mimo to lubelska ekipa wzięła się w garść. - Przede wszystkim obrona funkcjonowała na bardzo dobrym poziomie. Chciałbym, żeby zawodnicy grali tak w każdym meczu - ocenia Sikora.

Czwarta kwarta dostarczyła kibicom ogromu emocji. Start wygrywał już ośmioma punktami, jednak Stelmet wrócił do gry i na pół minuty przed końcową syreną prowadził 78:76. Gospodarze zachowali zimną krew, a w głównej roli wystąpił Grzegorz Małecki. - Do samego końca drżeliśmy o wynik. Praktycznie zawsze przegrywaliśmy walkę na deskach, a tutaj z mocnymi zawodnikami, jak Szymon Szewczyk czy Adam Hrycaniuk potrafiliśmy wygrać zbiórkę. To było kluczowe w tym meczu – ocenia 35-letni szkoleniowiec.

Źródło artykułu: