Zwycięstwo nad Śląskiem Wrocław ma dla Anwilu Włocławek zawsze zdecydowanie większe znaczenie, niż każda inna wygrana na dowolnym przeciwnikiem. I choć koszykarze Igora Milicicia jak mantrę powtarzali, że profesjonaliście przygotowują się do każdego starcia w ten sam sposób, to jednak nawet obcokrajowcy w zespole Anwilu doskonale zdawali sobie sprawę z wagi tego pojedynku.
- Wygraliśmy ten mecz dla siebie oraz dla fanów, a ja cieszę się podwójnie bo mogę powiedzieć, że wracam do swojej zwyczajowej formy - mówi bohater włocławskiej drużyny, David Jelinek.
Czeski skrzydłowy zdobył 28 punktów w meczu ze Śląskiem, po 14 w każdej z połów. W ostatnim czasie zawodnik rozgrywał słabsze spotkania i miał problem z regularnym trafianiem do kosza, ale w niedzielę "nie brał jeńców". Wykańczał atak na bardzo wysokiej, prawie 60-procentowej skuteczności (11/19 z gry, 3/6 za trzy, dziewięć zbiórek), biegał do kontr, trafiał w ważnych momentach a w trzeciej kwarcie - w której Anwil musiał odrabiać straty z pierwszej połowy - rzucił prawie tyle punktów (12), co cały zespół Śląska Wrocław (16).
- Oczywiście, że jestem zadowolony z tego, w jaki sposób zagraliśmy ten mecz. Ktoś może powiedzieć, że wrocławianie to przeciętny rywal, patrząc tylko na tabelę. Ale ona nie oddaje pełnego obrazu. Drużyna Śląska się zmienia i musieliśmy grać bardzo uważnie, aby nie dopuścić do straty punktów - komentuje Czech.
Do przerwy Śląsk wygrywał 42:36, ale po zmianie stron Anwil pozwolił gościom zdobyć tylko po 16 oczek w każdej z kwart. I wygrał ostatecznie 82:74.
- Zrobiliśmy to, co do nas należało. Po przerwie wiedzieliśmy, że musimy szybko odrobić straty, żeby Śląsk nie zyskał pewności siebie. W pierwszej połowie straciliśmy ponad 40 punktów. To zdecydowanie za dużo. Musieliśmy poprawić grę w defensywie i udało nam się zrealizować ten plan - dodaje lider punktowy Anwilu.
Trener Milicić mówił po zakończeniu spotkania o małej liczbie błędów własnych - włocławianie popełnili tylko 10 strat - które niewątpliwie miały wpływ na losy spotkania. Tym bardziej, że włocławianie wymusili 18 strat rywali.
- To naprawdę niezły wynik. W ostatnich meczach mieliśmy z tym problemy, ale teraz zagraliśmy naprawdę uważnie w ataku. Można powiedzieć, że wracamy w tym elemencie na dobre tory, bo przecież w pierwszych spotkaniach sezonu również udawało nam się unikać dużej liczby błędów w rozprowadzaniu piłki. Teraz życzylibyśmy sobie zachować taką dyspozycję w kolejnym spotkaniu - kończy Jelinek.
W środę Anwil zagra na wyjeździe z King Wilkami Morskimi Szczecin.