Sokół Łańcut i Miasto Szkła faworytami do gry w finale? Jerzy Koszuta: Życzyłbym sobie, aby tak właśnie było!

Drużyna z Łańcuta udowodniła, iż porażka z Legią Warszawa była tylko wypadkiem przy pracy. - Jesteśmy na razie na początku rozgrywek, robimy swoje - zaznacza Jerzy Koszuta.

Przypomnijmy, iż w poprzedniej kolejce Max Elektro Sokół rozgromił beniaminka z Katowic, który na Podkarpaciu był kompletnie bezradny. Podopieczni Dariusza Kaszowskiego zmiażdżyli rywali, wygrywając aż 100:49. Drużyna z Łańcuta zagrała tak znakomity mecz, że praktycznie nie miała słabych punktów.

Już w środę ekipa z Podkarpacia zagra kolejny mecz, z pewnością o wiele trudniejszy niż ten poprzedni. Rywalem Sokoła będzie GKS Tychy, który na Pomorzu Zachodnim udowodnił, iż jego forma jest bardzo wysoka.

WP SportoweFakty: Wysoki wynik 100:49 czwartkowego spotkania w Łańcucie mówi sam za siebie. Można ten mecz nazwać inaczej niż pogrom beniaminka?

Jerzy Koszuta: Nie chciałbym nazwać tego pogromem beniaminka, gdyż jest to nieeleganckie, ale 50 punktów przewagi to bardzo dużo. Grało nam się fajnie, wszyscy gracze pokazali się na parkiecie.

[b]

Patrząc w statystyki to Max Elektro Sokół może pochwalić się świetną skutecznością rzutów za dwa punkty. Czy to ten element okazał się kluczem do wysokiego zwycięstwa? [/b]

- Myślę, że nasza skuteczność w tym spotkaniu miała duże znaczenie nad rozmiarem wygranej. Elementy takie jak zbiórka czy asysty również były bardzo ważne. Nie zapominajmy o obronie, gdzie w kolejnym już meczu u siebie tracimy tylko około 50 punktów. To bardzo cieszy.

Mieliście w głowach nieudany pojedynek z Legią Warszawa czy kompletnie o nim nie myśleliście?

- Mecz w Warszawie nam nie wyszedł. Przede wszystkim sam początek a później było już ciężko odrobić straty, choć jeszcze próbowaliśmy walczyć. Zawsze coś zostanie w głowie, zwłaszcza ta skuteczność, o której już mówiliśmy. W tamtym meczu była tragiczna i tego można było się obawiać w kolejnych spotkaniach. Szybko się jednak okazało, że to już przeszłość!

Obie drużyny z Podkarpacia demolują rywali w lidze. O czym to świadczy? O dużej sile Sokoła Łańcut i Miasta Szkła Krosno czy raczej o słabości tej ligi?

- Trudno mi jest powiedzieć o czym to świadczy. Jesteśmy na razie na początku rozgrywek, robimy swoje. Staramy się przygotować do każdego meczu dobrze, a to że wygrywamy to na pewno cieszy nas i kibiców.

Uważasz, że to te dwie drużyny są najpoważniejszymi kandydatami do gry w finale?

- Nie chce mówić o tym kto będzie grał w finale, bo to jest jeszcze długa droga.
Mogę powiedzieć tak, że bardzo bym sobie tego życzył, aby tak to wyglądało!

I liga ponownie rozgrywa spotkania w środku tygodnia. W środę rywalem drużyny z Łańcuta będzie GKS Tychy. Ma ten mecz swojego faworyta?

- GKS Tychy to moim zdaniem bardzo niewygodny przeciwnik. Pokazali swoją siłę w meczu ze Spójnią i to na ich terenie. Mieli słaby początek sezonu, ale rozgrywają się z meczu na mecz. Może się już będę powtarzał, ale przygotujemy się na ten mecz bardzo dobrze. Jedziemy walczyć i chcemy przywieźć 2 punkty.

Rozmawiał Jakub Artych

Źródło artykułu: