Rosa nie zachwyciła, ale wygrała

Rosa Radom cały czas swoją grą nie zachwyca, ale w środę zespół odniósł pierwsze zwycięstwo w Tauron Basket Lidze. Podopieczni Wojciecha Kamińskiego wygrali w Gdyni z Asseco.

- Wynik i statystyki naszych zawodników pokazują, że nie było to łatwe spotkanie, a wręcz trudne i bardzo fizyczne - mówi Wojciech Kamiński, opiekun Rosy.

W tym meczu polski szkoleniowiec mógł liczyć na dobrze dysponowanego Torey'a Thomasa, który trzema trójkami otworzył mecz i pozwolił zbudować przewagę. Amerykanin w całym spotkaniu zdobył 20 punktów. Dobrego dnia nie mieli za to inni gracze - Michał Sokołowski (1/9 z gry), C.J. Harris (2/14), Igor Zajcew (2/7). Mimo wszystko radomianom udało się wywieźć zwycięstwo z parkietu lidera Tauron Basket Ligi.

- Cieszę się, że w końcu odczarowaliśmy ten sezon, bo graliśmy wiele meczów, w których przegrywaliśmy jednym bądź dwoma rzutami. Nie mogliśmy wygrać. Teraz, na szczęście, to się zmieniło - podkreśla Kamiński, który ma do swoich zawodników pretensje za postawę w ostatnich minutach meczu.

W czwartej kwarcie gospodarze zaczęli zbliżać się do Rosy. Na 13 sekund przed końcem było już tylko 58:61, ale gości z linii rzutów wolnych uratował wspomniany Thomas, dając radomianom pierwsze zwycięstwo w lidze.

- Uważam, że świetnie weszliśmy w mecz, kontrolowaliśmy wydarzenia, ale w końcówce znów daliśmy rywalom odrobić straty. Takie rzeczy nie mogą się nam przydarzać. Rywale byli blisko wykorzystania faktu, że kompletnie stanęliśmy i prawie odnieśli czwarte zwycięstwo - dodaje polski szkoleniowiec.

Kamiński odniósł się także do gry Asseco Gdynia, które jak na razie jest największą rewelacją rozgrywek. Żółto-niebiescy na swoim koncie mają trzy zwycięstwa i jedną porażkę.

- Drużynie z Gdyni należą się spore gratulacje za to, jak rozpoczęli sezon. Widać, że zespół chce grać w koszykówkę. Zawodnicy wkładają sporo energii. Nawet jak im nie idzie, to starają się walczyć i dawać z siebie wszystko. Słowa uznania dla trenera, jak i całej organizacji za ten projekt - komentuje.

Źródło artykułu: