Po świetnej inauguracji sezonu i wysokim zwycięstwie nad Spójnią, w poprzedniej kolejce ACK UTH Rosa doznała bardzo bolesnej (48:82) wyjazdowej porażki z Sokołem Łańcut. Choćby z tego względu podopieczni Karola Gutkowskiego będą chcieli zaprezentować się w niedzielny wieczór z dużo lepszej strony.
Podejmą beniaminka pierwszej ligi, KSK Noteć Inowrocław. Podopieczni Łukasza Żytko oba dotychczasowe spotkania rozegrali przed własną publicznością. Najpierw pokonali SKK Siedlce 79:58, a następnie przegrali trzema punktami z GTK Gliwice. Legitymują się więc takim samym bilansem jak ich najbliżsi przeciwnicy.
Radomianie przystąpią do tego meczu osłabieni brakiem kontuzjowanych: Michała Sadło, Macieja Bojanowskiego i Filipa Zegzuły. Szczególnie brak ostatniego z wymienionych będzie bardzo odczuwalny. - Niestety podkręciłem kostkę na treningu - informuje rozgrywający.
W bieżącym tygodniu siódmy zespół poprzedniego sezonu miał spore problemy. - Ciężko jest trenować w sześciu czy siedmiu - wyjaśnia Konrad Kapturski. Nie wiadomo także, których zawodników po spotkaniu z Anwilem oddeleguje na niedzielne zawody Wojciech Kamiński. - Któryś z chłopaków powinien zagrać, ale nie jestem w stanie powiedzieć, kto - mówi Zegzuła.
- Przystępujemy do meczu z Notecią Inowrocław z bilansem 1:1 i już ten fakt powinien wywoływać wśród zawodników dodatkową mobilizację. Po bolesnej porażce w Łańcucie trzeba się podnieść i stanąć do walki. Tamten mecz to już zamknięta historia, do której nie ma sensu wracać - podkreśla Gutkowski. - Noteć ma solidny skład, z dwoma rosłymi podkoszowymi, lubią rzucać z dystansu i grać jeden na jeden. Przeciwnik jest z całą pewnością bardzo niewygodny - nie ukrywa.
UTH Rosa zagra jednak przed własną publicznością, co powinno być jej dużym atutem. Początek spotkania o godz. 18.