Środkowy King Wilków Morskich Szczecin C.J. Aiken w miniony weekend po raz pierwszy mógł przekonać się o klasie i poziomie rozgrywek w Polsce. Zespół amerykańskiego centra mierzył się podczas turnieju w Koszalinie z Energą Czarnymi Słupsk, Polfarmexem Kutno i AZSem Koszalin.
- Gra w Polsce to dla mnie wyjątkowe doświadczenie. Wiedziałem, że tak będzie zanim przyleciałem do waszego kraju i teraz - po pierwszych meczach - mogę to powiedzieć jeszcze raz - stwierdził Amerykanin już po zakończeniu weekendowego turnieju w Koszalinie.
King Wilki Morskie wygrały tylko jedno spotkanie - z gospodarzami imprezy, czyli AZS-em. Choć słowo "wygrały" nie oddaje pełni obrazu niedzielnego spotkania. Szczecinianie rozegrali bowiem najlepszy mecz podczas turnieju i zmiażdżyły miejscowych 84:58. Aiken, który w dwóch wcześniejszych starciach zanotował łącznie siedem i osiem zbiórek, przeciwko koszalinianom zdobył 14 "oczek" i zebrał trzy piłki.
- Na pewno potrzebuję trochę czasu. To nie jest tak, że ja przyjadę do Polski i nagle zacznę grać super, będę miał świetną formę. Nie grałem przez ostatni rok i cały czas pracuję nad tym, aby odnaleźć swoją dawną formę i jednocześnie dostosować się do koszykówki europejskiej - mówi zawodnik, który w sezonie 2014/2015 leczył kontuzję.
Grając w turnieju w Koszalinie, Aiken mierzył się z twardymi przeciwnikami: Michaelem Fraserem i Kevinem Johnsonem z Polfarmexu, Cannenem Cunninghamem z Energi Czarnych czy Szymonem Łukasiakem z AZSu.
- Mike i Kevin to świetni zawodnicy, bardzo dobrze zbierają. Sparingi a sezon to jednak duża różnica. Liczy się to, kto będzie gotowy w trakcie rozgrywek, a ja już nie mogę doczekać się tego, gdy znowu staniemy naprzeciw siebie - tłumaczy Aiken, a zapytany o najbardziej wymagającego rywala, odpowiada: - Najtrudniej grało mi się chyba pierwszego dnia. Jak ten zespół się nazywa? Czarni? Tak. Energa Czarni Słupsk. O nich mi chodzi. Naprawdę dobrze poukładany zespół, będą groźni dla każdego.