[b]
Wirtualna Polska: Jak skomentujesz sobotnie spotkanie z Bośnią i Hercegowiną?[/b]
Mateusz Ponitka: Bardzo trudne spotkanie. Spodziewaliśmy się tego, że Bośniacy będą twardo walczyć. Tak też było. Cieszymy się z tego, że udało się wygrać i mamy bilans 1:0. Ten pierwszy mecz jest również ważny z punktu widzenia psychologicznego.
Mogliście zwycięstwo zapewnić sobie znacznie wcześniej.
- To prawda, ale spodziewaliśmy się tego, że Bośniacy nie odpuszczą i będą grać twardo do samego końca.
Co poszło nie tak w tej trzeciej kwarcie?
- Prowadziliśmy różnicą 17 punktów, ale wkradło się rozluźnienie. Zaczęliśmy popełniać proste błędy, a Bośniacy to skrzętnie wykorzystali. To jest zespół walczaków. Nie odpuścili. Doszli nas na 2-3 oczka, ale udało się zatrzymać ich serię punktową. Cieszę się, że dociągnęliśmy to do samego końca. Idziemy się teraz nieco odświeżyć i koncentrujemy się teraz na meczu z Rosją.
Obręcze nie były po waszej stronie w tym meczu.
- To prawda. To są jednak nasze pierwsze dni w Montpellier i w tej hali. Na wszystko trzeba spokojnie popatrzeć. Będziemy grali z większą pewnością siebie w kolejnych dniach. Z Rosją będzie lepsza skuteczność.
Na własnej skórze przekonałeś się o twardej grze Bośniaków. Nie było lekko.
- To prawda, ale Bośniacy słyną z tego, że nie odpuszczają. To zespół walczaków. Byliśmy przygotowani na to, że będą bić po rękach, przepychać się, ciągnąć za koszulki. To jest EuroBasket. Nie ma co płakać, trzeba grać!
Ręka boli? To prawda, że przyjąłeś leki przeciwbólowe w trakcie meczu?
- To prawda. Ręka bardzo mnie boli. W jednym ze starć podkoszowych spadłem na nadgarstek, który się wygiął w sposób nienaturalny. Nie chciałem później forsować rzutów. Musimy coś z tym zrobić z naszymi masażystami. Powinno być dobrze.
Marcin Gortat powiedział, że wyglądałeś jakbyś był na EuroBaskecie 4-5 lat. Grałeś przebojowo, bez żadnego respektu. Pojawił się stres?
- Trema jest zawsze. To jest wielka impreza. Tym bardziej, że to był mecz otwarcia. Obie drużyny szukały swojego rytmu. Myślę, że z każdym kolejnym dniem będziemy coraz pewniejsi.
Śmiało można powiedzieć, że w tym meczu byłeś "Mr Everything"
- Mówiłem to już w wywiadach przed turniejem. Będę robił wszystko, aby drużyna wygrywała. Nie interesują mnie statystyki indywidualne. Najważniejsze jest to, abyśmy wygrywali.
Trener w tym meczu skorzystał aż z 11 zawodników. Spodziewaliście się tego?
- Prawda jest taka, że to jest długi turniej i trzeba umiejętnie szachować siłami. Trzeba rozegrać pięć meczów w sześć dni. Musi być gdzieś ta świeżość łapana. Uważam, że możemy grać tak szeroką rotacją przez cały turniej, jeśli wszyscy będą prezentowali się tak skutecznie.
Rozmawiał Karol Wasiek z Montpellier