Podrażnione dwoma przegranymi Polki całkiem dobrze rozpoczęły sobotni pojedynek przeciwko Grecji. Po rzutach z dalszych odległości Julie McBride i Ewelina Kobryn nieznacznie prowadziły, licząc, że uda się kontynuować korzystną tendencję. Jednak rywalki dotrzymywały im kroku. Głównie za sprawą aktywnej Styliani Kaltsidou, która sprytnie uciekała obrończyniom. Dodatkowo jej team odznaczał się bardzo wysoką skutecznością czego nie można było powiedzieć o biało-czerwonych. Mimo tego potrafiły naprawiać własne błędy wobec czego miały lepsze położenie. Gdy zza łuku przymierzyła Elżbieta Mowlik wynik brzmiał 18:13. Taki obrót spraw podobał się kibicom naszej reprezentacji, którzy wiedzieli, że w przypadku porażki marzenia o awansie do kolejnej rundy praktycznie prysną.
[ad=rectangle]
Opiekun Hellady, George Dikeoulakos starał się zachowywać spokój instruując zawodniczki jak powinny grać, lecz te coraz wyraźniej odstawały. Brakowało im atutów, a przede wszystkim polotu. Podopieczne Jacka Winnickiego świetnie odczytywały zamiary poszczególnych koszykarek i wymuszały liczne błędy.
W drugiej kwarcie Grecja większą wagę przyłożyła do tylnej formacji, stąd Polska rzadziej notowała trafienia, aczkolwiek zachowała bezpieczny dystans. Kapitalnym wejściem pod kosz popisała się Dominika Owczarzak. Niestety wielu więcej udanych zagrań nie obserwowano, dlatego rezultat pozostawał niski. Szkoda, ponieważ rywalki również obijały obręcz i należało wykorzystać ten fakt. Co gorsza te ostatnie szybciej przełamały ogólny impas odrabiając dużą część strat. Przerwę spędziły przegrywając tylko 26:29.
Radość polskiego obozu podobnie jak we wcześniejszych dniach skończyła się szybko. Problemy przyszły wraz z trzecią "ćwiartką". Greczynki włączyły wyższy bieg i zupełnie odmieniły dotychczasowy scenariusz. Niezawodna Spanou czy wspierająca ją Zoi Dimitrakou spowodowały, że ich team zaczął być głównym pretendentem do odniesienia niezwykle istotnego triumfu.
Polki zupełnie zgubiły właściwy rytm. Zaledwie sporadycznie powiększały ogólny dorobek. Sytuacja ewidentnie wymykała im się spod kontroli. Fatalna passa trwała. Przed decydującą batalią przeciwniczki posiadały 8 "oczek" więcej. Tymczasem czwarta partia rozpoczęła się od serii 7:0 dla oponenta. Wówczas wszyscy wiedzieli, że prawdopodobnie zwycięstwo przejdzie koło nosa ekipie znad Wisły, a wraz z takim finiszem właściwie promocja do drugiej rundy.
Niestety pełną pulę zgarnęła kadra Grecji. Końcowy rozrachunek wyniósł 50:59.
Polska - Grecja 50:59 (25:15, 4:11, 9:20, 12:13)
Polska: Kobryn 11, McBride 8, Owczarzak 8, Krężel 7, Żurowska Cegielska 7, Skobel 6, Międzik 3.
Grecja: Kaltsidou 13, Spanou 12, Sotiriou 11, Dimitrakou 9, Nikopolou 5, Papamichail 4, Chatzinikolaou 2, Kosma 2, Lymoura 1.