Boląca twarz i opuchnięte lewe oko nie przeszkodziły liderowi Memphis Grizzlies w powrocie do gry. Mike Conley, dopingujący swoich kolegów w pierwszym meczu z ławki rezerwowych, powrócił na parkiet w specjalnej przeźroczystej masce. Nie przeszkodziła mu w niczym, ba nawet pomogła! Jego występ okraszony 22 punktami pozwolił Niedźwiadkom niespodziewanie wyrównać stan rywalizacji.
[ad=rectangle]
Conley ukradł show Stephenowi Curry'emu, który przed meczem otrzymał statuetkę MVP za sezon zasadniczy. Lider Golden State zdobył w sumie 19 punktów, lecz na mizernej skuteczności - 7/19, w tym 2/11 za trzy. Miał również sześć asyst i pięć zbiórek.
Grizzlies nie dość, że zdobyli 97 punktów na wyjeździe, to świetną defensywą zatrzymali Wojowników. Gospodarze zanotowali słabą, 42 proc. skuteczność, oddając wiele rzutów pod presją czy z nieprzygotowanych pozycji. To pierwsza porażka w Oracle Arena od ponad trzech miesięcy, choć i tak bilans GSW w meczach przed własną publicznością nadal jest imponujący - 42-3.
Wśród zwycięzców wyróżnił się także Zach Randolph, który w tej serii spisuje się znakomicie. "Z-Bo" zgromadził 20 punktów i siedem zbiórek, z kolei po 15 oczek zapisali na swoich kontach Marc Gasol oraz Courtney Lee. W ekipie Warriors zawiedli Draymond Green (3/11 z gry) oraz Klay Thompson (1/6 za trzy).
Kolejne dwa spotkania w Memphis. Pierwsze w sobotę.
Golden State Warriors - Memphis Grizzlies 90:97 (22:28, 17:22, 24:23, 27:24)
Warriors: Curry 19, Green 14, Barbosa 14, Thompson 13, Barnes 11, Bogut 8, Iguodala 7, Speights 2, Lee 1, Ezeli 1, Livingston 0.
Grizzlies: Conley 22, Randolph 20, Gasol 15, Lee 15, Allen 9, Green 8, Udrih 4, Koufos 2, Carter 2, Calathes 0.
Stan rywalizacji: 1-1
[b]#dziejesiewsporcie: Barcelona podgrzewa atmosferę przed meczem z Bayernem
[/b]