Zespół Polfarmexu Kutno dzielnie walczył z Treflem Sopot, ale ostatecznie musiał uznać wyższość rywali. W trzeciej kwarcie goście zbudowali kilkupunktowe prowadzenie, wpędzając sopocian w duże kłopoty. Polfarmex prowadził już 67:59, ale wówczas coś zacięło się w grze beniaminka z Kutna...
[ad=rectangle]
- Nie ma co ukrywać, że mieliśmy już zwycięstwo w swoich rękach, ale niestety cała czwarta kwarta nie ułożyła się po naszej myśli. Straciliśmy 31 punktów w tej części gry, co jest wynikiem nie do przyjęcia. Myślę, że popełniliśmy wiele prostych błędów. Szwankowała nasza komunikacja. Trefl naprawdę nie zrobił nic nadzwyczajnego - podkreśla Kamil Łączyński.
- Trener nam to w szatni po meczu powiedział, że ani my, ani Trefl, nie graliśmy dobrej obrony. Wygrał ten, który dał z siebie odrobinkę więcej w tej defensywie. Trefl wykrzesał nieco więcej energii i dlatego zwyciężył - dodaje gracz, który wrócił do gry po kontuzji. Polski rozgrywający urazu nabawił się w starciu z AZS Koszalin i musiał opuścić spotkanie z Asseco Gdynia. Z Treflem Sopot zagrał 11 minut. W tym czasie zdobył sześć punktów, miał trzy asysty i cztery straty. Czemu gracz spędził na parkiecie tak mało czasu?
- To była decyzja trenera. Widać było, że ja za bardzo pewnie się nie czuję na boisku. Gdzieś ta piłka mnie nie słuchała, tak jak zwykle. Dobrze grali Mitchell i Grochowski i nie było potrzeby, by mnie uruchamiać na więcej minut. Przez ostatnie dwa tygodnie nie miałem za dużo do czynienia z piłką i to było widać - zaznacza Łączyński.
Sopocianie odskoczyli Polfarmexowi na jeden punkt przewagi w tabeli, ale w Kutnie wierzą jeszcze w awans do play-offów. Beniaminka czekają jednak w najbliższym czasie trudne spotkania - u siebie ze Stelmetem Zielona Góra i na wyjeździe z Energą Czarnymi Słupsk.
- Na pewno łatwo nie będzie, ale wszystko jest jeszcze możliwe. W tym roku liga jest strasznie nieprzewidywalna. To chociażby pokazał mecz w Koszalinie, gdzie naszpikowany gwiazdami AZS przegrał z Polpharmą Starogard Gdański. Jest jeszcze pięć meczów do rozegrania. Wiadomo, że nasza sytuacja po meczu z Treflem nie jest łatwa, ale ja bym nas jeszcze nie skreślał. Nikt nie ma łatwego i lekkiego terminarza. Trefl gra przecież na wyjeździe z Toruniem, a u siebie z Rosą i PGE Turowem. To nie są proste mecze - uważa Łączyński.