Rodney Green był najlepszym strzelcem Wilków Morskich Szczecin w niedzielnym spotkaniu z Energą Czarnymi Słupsk. Zawodnik zdobył 14 punktów, ale ze swojego występu nie był zadowolony. Zresztą trudno mu się dziwić, ponieważ jego zespół przegrał w Słupsku różnicą 32 punktów.
[ad=rectangle]
- Zagraliśmy po prostu fatalne zawody i nie ma co tego ukrywać. To była kompletna tragedia. Czuję się okropnie po tym meczu. Spodziewałem się, że powalczymy, a tutaj przydarzyła się taka wpadka - mówi wyraźnie rozgoryczony Green.
Szczecinianie zanotowali z gry zaledwie 33-procentową skuteczność. Fatalny dzień mieli pierwszoplanowi zawodnicy Wilków Morskich. Paweł Kikowski trafił 4 z 10 rzutów, Rodney Green 5 z 14, z kolei Marcin Flieger 2 z 9. - To nie był nasz dzień. Co tutaj dużo mówić... - dodaje Amerykanin.
Kolejnym elementem, który pozostawiał wiele do życzenia to gra na deskach. Szczecinianie w końcowym rozrachunku mieli o... 23 zbiórki mniej od gospodarzy! Sam Kyle Shiloh miał 15 zbiórek, co stanowi ponad połowę całej drużyny ze Szczecina. - Słupszczanie zmiażdżyli nas pod tym względem. Mieli wyraźną przewagę - zaznacza gracz, dla którego było to szóste spotkanie w barwach Wilków Morskich. Jak zawodnik odnajduje się w nowym zespole?
- Czuję się bardzo dobrze. Bardzo sobie cenię współpracę z trenerem Uvalinem, który jest świetnym szkoleniowcem - ocenia Rodney Green.