Radomianie w połowie trzeciej kwarty przegrywali czternastoma punktami i wydawało się, że podopieczni Donaldasa Kairysa awansują do wielkiego finału. Wówczas jednak słupszczanie się rozluźnili i ton wydarzeniom na parkiecie zaczęli nadawać koszykarze Rosy Radom. Karol Gruszecki, który był świetnie dysponowany tego dnia, podkreśla, że duże znaczenie miało także zmęczenie.
[ad=rectangle]
- Przez trzy kwarty graliśmy nasz basket, wiedzieliśmy, co chcemy robić na boisku. Nie spodziewaliśmy się, że będziemy się tak męczyć w końcówce. Zabrakło rotacji zawodników, wyszło zmęczenie. Drago Pasalić był zmęczony po ostatnim spotkaniu, nie miał energii. Ostatecznie pogubiliśmy się w obronie - mówi Gruszecki, który zdobył 23 i miał dziewięć zbiórek.
Radomianie ostatnią kwartę wygrali w stosunku 23:16, doprowadzając do remisu. Rzutem z dystansu popisał się Damian Jeszke, który zaskoczył Energę Czarnych. W dodatkowym czasie podopieczni Wojciecha Kamińskiego nie dali żadnych szans słupszczanom. - Trener Kamiński świetnie rozrysował ich akcję na koniec. Nie spodziewaliśmy się tego, że to Jeszke będzie oddawał rzut. W dogrywce Rosa przejęła inicjatywę i nie udało się wygrać - uważa Gruszecki.
- Chcieliśmy powalczyć o Puchar Polski. Myślę, że ta porażka z Rosą Radom jest nauczką na przyszłość. Dla nas przede wszystkim liczy się walka o ligowe punkty. Chcemy zająć jak najwyższe miejsce przed play-offami - mówi zawodnik Energi Czarnych.
W następną środę słupszczanie na wyjeździe zagrają z Asseco Gdynia. - Mamy dużo czasu na przygotowanie się do meczu z Asseco Gdynia i zrobimy wszystko, aby się odpowiednio zregenerować - podkreśla Karol Gruszecki.