Podczas uroczystości z okazji Miesiąca Historii Afroamerykanów w Białym Domu Donald Trump zachęcił Tigera Woodsa do przemówienia. Prezydent USA głośno prowadził skandowanie jego imienia. Jak podaje "The Mirror", 15-krotny mistrz turniejów wielkoszlemowych początkowo niechętnie podszedł do mikrofonu, ale ostatecznie podziękował za zaproszenie.
Woods, który w 2019 roku otrzymał od Trumpa Prezydencki Medal Wolności, wyraził wdzięczność za możliwość uczestniczenia w wydarzeniu. - To zaszczyt być tutaj. To zaszczyt być tutaj z panem, panie prezydencie, i być w tym pokoju z wami wszystkimi. Dziękuję bardzo - powiedział Woods.
Trump, który ma długą historię relacji z Woodsem, podkreślił jego osiągnięcia sportowe. - Człowiek, który wyrównał rekord Sama Sneada w liczbie zwycięstw w PGA Tour i ma 15 tytułów wielkoszlemowych - mówił Trump, dodając, że Woods ma jeszcze wiele do osiągnięcia.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Podczas uroczystości Trump docenił także innych obecnych, w tym Adama Scotta, mistrza Masters, oraz komisarza PGA Tour, Jaya Monahana. - Adam, jak powie wam Tiger, jest jednym z największych graczy wszech czasów - powiedział Trump, podkreślając jego 32 zwycięstwa na całym świecie.
Trump zakończył swoje wystąpienie, dziękując wszystkim zgromadzonym, w tym członkom społeczności afroamerykańskiej, którzy przyczyniają się do tworzenia historii. - Jesteśmy zaszczyceni, że możemy być tutaj z wami - podsumował prezydent.
Obecność Woodsa w Białym Domu dziwić nie powinna. Trump jest zapalonym golfistą i utrzymuje z tym utytułowanym sportowcem bliskie relacje. Gdy zmarła jego matka Kultidy, prezydent USA jako jeden z pierwszych złożył mu kondolencje.