Początek pojedynku nie wskazywał na to, że podopiecznych Wojciecha Kamińskiego czekać będzie tak łatwa przeprawa. Co więcej w pierwszych 10 minutach to Farmaceuci starali się narzucić swój styl gry i przyniosło im to kilku punktowe prowadzenie. Później jednak okazało się, że był to jeden z nielicznych zrywów gospodarzy w tym dniu.
[ad=rectangle]
- Pierwsza kwarta zupełnie nie po naszej myśli - przyznał po zakończeniu starcia Wojciech Kamiński, szkoleniowiec Rosy. - Popełnialiśmy błędy, ale zawodnicy, którzy wyszli z ławki dali nam impuls swoją dobrą grą w obronie i od tego momentu mecz zaczął się nam dobrze układać - przeanalizował.
Przez przekrój całego meczu, fani w Starogardzie Gdańskim nie mieli wątpliwości, kto jest zdecydowanie lepszą drużyną. W 3. kwarcie wydawało się nawet, że będzie to kolejny występ biało-niebieskich przegrany ogromną różnicą punktów. Można powiedzieć, że zapowiadało się na kolejną kompromitację graczy Tomasza Jankowskiego, gdyż przewaga Rosy wynosiła już nawet 27 "oczek". W końcówce jednak swoich kolegów do gry starali się pobudzić amerykańscy gracze gospodarze, a radomianie mają sobie sporo do zarzucenia, że doprowadzili do sytuacji, w której Polpharma zbliżyła się do nich nawet na 10 punktów.
- Przestój w 4. kwarcie - zauważył Kamiński. - Chyba za szybko uwierzyliśmy, że ten mecz się skończył. Najważniejsze jest jednak to, że wygraliśmy. Cieszymy się ogromnie i teraz szykujemy się na Turów - zakończył.