Śląsk Wrocław to drużyna, która w sezonie 2014/15 jest z pewnością jednym z pozytywnych zaskoczeń Tauron Basket Ligi. Im lepiej prezentują się wrocławianie, tym więcej ekip ostrzy sobie zęby na pojedynek z 17-krotnym mistrzem Polski. Szczególnie, że w styczniu podopiecznych trenera Emila Rajkovicia czekają naprawdę trudne mecze.
[ad=rectangle]
Po zwycięstwie z AZS-em Koszalin na własnym parkiecie we wrocławskiej Orbicie, Śląsk w najbliższy weekend uda się do Gdyni na mecz z drużyną Davida Dedka. - Następne spotkanie gramy z Asseco, nie można ich zlekceważyć. W tym sezonie przecież już Stelmet przegrał w Gdyni - przestrzega skrzydłowy WKS-u, Michał Gabiński. W dalszej kolejności na Śląsk czekają King Wilki Morskie Szczecin, które z pewnością będą chciały odegrać się za porażkę z 1. kolejki we Wrocławiu 73:82.
Po dwóch wyjazdach z rzędu gracze Rajkovicia podejmą w Orbicie zespół Trefla Sopot, który pokazał, że na wyjazdach może być groźny dla drużyn z czołówki TBL. Sopocianie wygrywając w Zgorzelcu z PGE Turowem przerwali serię 13 meczów bez porażki ekipy z przygranicznego miasta. Dlaczego więc podopieczni Dariusa Maskoliunasa mieliby nie sprawić kolejnej niespodzianki?
W ostatni dzień stycznia czeka wrocławian najtrudniejsze starcie - wyjazd do Zielonej Góry na mecz ze Stelmetem. Śląsk już raz pokonał drużynę z Winnego Grodu 69:68, kiedy jeszcze poczynaniami zielonogórzan z ławki kierował Andrzej Adamek. Teraz pod wodzą Saso Filipovskiego Stelmet jest zupełnie innym zespołem i z pewnością będzie chciał wygrać tym bardziej, że mecz może mieć duże znaczenie o końcowej kolejności drużyn w czołówce przed fazą play-off.