Wojciech Kamiński: Byliśmy przestraszeni, za późno chcieliśmy się bić

Rosa Radom w niedzielę nie postawiła twardych warunków Stelmetowi Zielona Góra. Po jednostronnym pojedynku wicemistrzowie Polski pokonali radomian 73:59.

Podopieczni Wojciecha Kamińskiego fatalnie rozpoczęli mecz w hali Centrum Rekreacyjno-Sportowego w Zielonej Górze. W pewnym momencie Stelmet wygrywał już 20:2!. Taka przewaga wystarczyła biało-zielonym, by spokojnie kontrolować przebieg spotkania. - Gratulacje dla Stelmetu Zielona Góra i trenerowi Filipovskiemu zwycięstwa. Myślę, że pierwsza kwarta zdecydowanie ustawiła cały mecz. Byliśmy przestraszeni, później chcieliśmy się bić, ale to przyszło chyba za późno. Sądzę jednak, że moim zawodnikom także należą się słowa pochwały za walkę i pogoń do końca. W pierwszej kwarcie było widać, że Stelmet jest zdecydowanie lepszą drużyną, lecz my mieliśmy swoje szanse, których po prostu nie wykorzystaliśmy - powiedział trener Rosy.
[ad=rectangle]

Ekipa z Radomia fatalnie spisała się na obwodzie. Czwarta drużyna minionego sezonu tylko raz trafiła zza łuku, a oddała aż 19 takich prób. - Pojawiło się kilka błędów, a Rosie gra się bardzo trudno, gdy nie trafiamy rzutów z dystansu, a w tym meczu za trzy rzucaliśmy katastrofalnie - jedna udana na 19 prób, celnie przymierzył tylko nasz center. To świadczy o tym, że byliśmy przerażeni i nie skoncentrowani na obwodzie, a bardziej jeszcze przy świątecznym stole. Stelmet jest lepszą drużyną i w tym spotkaniu obnażył nasze problemy - ocenił Kamiński.

Źródło artykułu: