Zbigniew Pyszniak: Ewidentny błąd sędziów

- Jestem zdenerwowany. To był ewidentny błąd sędziów, ale nie wiem czy potrafią się do niego przyznać - powiedział po porażce we Włocławku sfrustrowany trener Jeziora Tarnobrzeg, Zbigniew Pyszniak.

Jezioro Tarnobrzeg miało szansę rozstrzygnąć sobotnie spotkanie z Anwilem Włocławek na swoją korzyść, ale w końcówce meczu, w kluczowym momencie gospodarze zachowali więcej zimnej krwi. Wielką pracę w defensywie wykonał m.in. Chase Simon, który dwukrotnie wybierał piłkę rywalom z rąk i zdobywał punkty po samotnych rajdach. Anwil pokonał Jezioro 82:78.
[ad=rectangle]
Gdy włocławianie wyszli na prowadzenie 71:54 w 33. minucie meczu wydawało się, że w pełni kontrolują wydarzenia na parkiecie. Kolejne sześć minut goście wygrali jednak aż 19:6 i doprowadzili do stanu 77:73. Wówczas piłkę w rękach mieli goście i...

- Jestem zdenerwowany. To był ewidentny błąd sędziów, ale nie wiem czy potrafią się przyznać do błędu. Po meczu rozmawiałem z komisarzem zawodów, rozmawiałem z sędziami i co usłyszałem? "Gwizdnęło się". I tylko patrzą na siebie, twierdząc, że nic nie można zrobić. No ludzie, oni za coś biorą pieniądze, kluby inwestują niemałe pieniądze, a sędziom się gwizdnęło... - denerwował się po meczu trener Jeziora Tarnobrzeg, Zbigniew Pyszniak.

O co chodziło szkoleniowcowi ekipy gości? Otóż, piłkę w rękach mieli goście, a Josh Miller wyszedł na pozycję i rzucił z dystansu. Trafił. W międzyczasie jednak jeden z sędziów użył gwizdka, choć... nie wiadomo w jakim celu. Na nagraniu widać jakby sędzia prawdopodobnie dopatrzył się jakiegoś przewinienia, ale... ostatecznie, po konsultacji ze stolikiem, wycofał się z tej decyzji. Dodatkowo, ani w statystykach ani w zapisie "akcja po akcji" nie ma żadnej adnotacji na temat jakiegokolwiek faulu...

- Nie chcę mówić, że to było decydujące, bo w końcówce spotkania popełniliśmy błędy, ale ten rzut z pewnością by nam pomógł. Przegrywalibyśmy bowiem tylko jednym punktem - dodawał Pyszniak.

Ostatecznie Jezioro musiało zatem wznawiać grę wprowadzając piłkę zza linii bocznej, a punktów Millera nie zaliczono. Gdyby kosz został zaliczony, Anwil prowadziłby tylko 77:76.

- Sędziowie muszą przyznawać się do błędów. Gwizdnąłem? Pomyliłem się? OK, trudno, ale cofam decyzję, przyznaję punkty i gramy dalej. Nie może być tak, że sędzia tłumaczy się tym, że nic nie może. Mam nadzieję, że zarząd PLK obejrzy nagranie i wyciągnie odpowiednie wnioski. Mam tylko nadzieję, że za tę wypowiedź nie będą nas "kroić" - zakończył trener Jeziora.

Źródło artykułu: