Po dwóch zwycięstwach z rzędu diametralnie zmieniła się atmosfera wokół Jeziora Tarnobrzeg. Zespół sprawił swoim kibicom miłe niespodzianki, prezentując przy tym ambitną i bardzo skuteczną grę. Sporo zmian kadrowych w okresie przygotowawczym z pewnością nie pomogło ekipie z Podkarpacia, ale po kilku tygodniach wreszcie widać, że koszykarze Zbigniewa Pyszniaka stają się drużyną. - Myślę, że ta wygrana w Gdyni zmieniła przede wszystkim naszą wiarę w siebie. Ale czy stało się to z jednym dniem? Uważam, że praca na treningach po prostu przyniosła efekt - mówi Kacper Młynarski.
Porażki brały się głównie z fatalnej gry w defensywie. Starcie z Asseco Gdynia pozwoliło przerwać pasmo niepowodzeń i odblokować się zawodnikom. Była to wygrana ważna nie tylko od strony sportowej, ale również, a może przede wszystkim od strony psychicznej. - Była ważna z jednego i drugiego powodu. Potrzebowaliśmy zwycięstw, żeby wyrwać się z końca tabeli i mam nadzieję, że w tym kierunku to pójdzie. Psychicznie na pewno też mamy teraz większy luz - nie ukrywa 22-letni skrzydłowy.
[ad=rectangle]
Gracze z Tarnobrzega mimo dość przystępnego terminarza na początku sezonu nie potrafili wygrywać. Udało się to dopiero z teoretycznie silniejszymi rywalami. Najbardziej wymagające starcia jednak dopiero przed Jeziorem. Podopieczni Zbigniewa Pyszniaka zmierzą się kolejno z Treflem, Stelmetem, Energą Czarnymi i Anwilem. - Rzeczywiście, teraz mamy ciężkie mecze, ale na pewno do wygrania ! Trefl jak i Stelmet w tym sezonie przegrywały, więc dlaczego nie miałoby się to znów stać? - analizuje najlepszy Polak w talii opiekuna Jeziora.
Już w piątek formę ekipy z Podkarpacia sprawdzi sopocki Trefl. Faworytem będą gospodarze, ale Jeziorowcy zapowiadają walkę o trzecią wygraną z rzędu. - Trefl po słabszym początku sezonu łapie coraz lepszy rytm. Skupiamy się jednak na swojej grze, a to powinno wystarczyć do pokonania rywala i sprawienia niespodzianki - dodaje z optymizmem Młynarski.
Sporym wyzwaniem, ale również ryzykiem jest dla graczy wąska rotacja Jeziora. Póki co gracze nie narzekali jednak na poważniejsze urazy, co sprawia, że Zbigniew Pyszniak nie miał powodów do zmartwień. Koszykarze zgodnie podkreślają, że dobrze czują się w tej konfiguracji i nie ma mowy o żadnym zmęczeniu. - Zdecydowanie o to chodzi ! Ja jestem niesamowicie szczęśliwy, że gram tak dużo. Ostatnio było chociażby 38 minut. Jeden mecz w tygodniu to nie problem - uspokaja skrzydłowy.
Już przed sezonem nie brakowało negatywnych opinii na temat Jeziora Tarnobrzeg. Czy dwie wygrane mogą sprawić, że drużyna zostanie inaczej postrzegana przez innych? - Nie wiem czy można to nazwać satysfakcją, ale nagle wszystkie obelgi i żarty pod naszym adresem ucichły. Tak jak już kiedyś mówiłem, na mnie te negatywne komentarze nie robią żadnego wrażenia - przyznaje jeden z liderów ekipy Zbigniewa Pyszniaka.